Samochód - informuje "Fakt" - wyposażony jest w czujniki deszczu, automatyczny wyłącznik świateł i uchwyt na kubek na tylnej kanapie. Minister wynajął auto za 251 tys. zł. i zastrzegł sobie, że w ciągu 41 miesięcy będzie mógł je dwa razy wymienić. Gazeta twierdzi, że minister nie zrobił dobrego interesu, gdyż gdyby limuzynę kupił, to zapłaciłby za nią mniej - 190 tysięcy zł.