Przypomnijmy, że "Gazeta Wyborcza" ujawniła nieprawidłowości w procedurze przyznania Grabarczykowi pozwolenia na broń. Minister otrzymał je pomimo nieobecności na egzaminie praktycznym, który został mu zaliczony przez policjanta. Teraz funkcjonariusz poniesie konsekwencje. A minister sprawiedliwości? Mimo badania tej sprawy, śledczy nie znaleźli w niej winy Grabarczyka! Nie było dowodów, by polityk namawiał policjantów do złamania prawa - czytamy w "Fakcie" Sam minister przekonuje, że przepisy nie są jednoznaczne co do drugiej (praktycznej) części egzaminu. Jednak nie ma racji: ustawa mówi wyraźnie, że egzamin praktyczny może ominąć tylko ten, kto się stara o broń kolekcjonerską - zauważa "Fakt". To, że Grabarczyk straci teraz pozwolenie na broń, jest pewne. Ale czy po takiej kompromitacji może być dalej ministrem sprawiedliwości? - zastanawia się gazeta. Fałszywe pozwolenie na broń – kto powinien ponieść konsekwencje? Dołącz do dyskusji!