Lista grzechów popełnionych przez szofera pani premier jest długa. Zignorował ograniczenie do pięćdziesiątki i pędził momentami z prędkością 90 kilometrów na godzinę. Za nic miał także sygnalizację świetlną. Skrzyżowania pokonywał często na późnym żółtym oraz na czerwonym - wylicza "Fakt". Gdzie tak gnała pani premier? Spieszyło się jej do domu. Szofer zdrowo dociskał pedał gazu także na trasie ekspresowej do Radomia. Przy okazji rajdu przez Warszawę "Fakt" przypomina, że jeszcze nie tak dawno - jako marszałek Sejmu - Ewa Kopacz obiecywała solennie ściganie sejmowych piratów drogowych, którzy zasłaniają się immunitetami. Czyżby na przyrzeczeniach się skończyło?