"W stolicy płacimy za limuzynę BOR, którą w sobotę Donald Tusk pojechał na turniej piłkarski. W Sopocie za samochód partyjny, którym żona szefa rządu wybrała się na tenisa" - informuje "Fakt". Jak pisze dziennik, Małgorzata Tusk od kilku lat regularnie gra w tenisa a na treningi jeździ partyjną limuzyną. "Dlaczego premierowa korzysta z samochodu zakupionego przez partię, skoro posiada własne auto? - "Fakt" zapytał o to sekretarza generalnego PO. Ale Andrzej Wyrobiec nie chciał odpowiedzieć na to pytanie" - pisze tabloid. Gazeta podaje natomiast, że sekretarz stwierdził jedynie, że nie tylko politycy, ale i ich rodziny mogą korzystać z partyjnych aut.