2 mln zł to kara nałożona na Nowoczesną za błąd byłego pełnomocnika finansowego partii Michała Pihowicza. Prawo nakazuje bowiem, by pieniądze na konto komitetu wyborczego zostały przekazane za pośrednictwem funduszu wyborczego, a nie bezpośrednio z funduszu partii - przypomina "Fakt". W 2016 roku Sąd Najwyższy potwierdził, że Nowoczesnej na rzecz Skarbu Państwa przepadnie równowartość nieprawidłowo wpłaconej sumy, czyli właśnie owe 2 mln zł. Ponadto partia straciła 75 proc. przyznanej jej subwencji, czyli ok. 4,65 mln zł. "Fakt" zaznacza, że to nie jedyny dług Nowoczesnej. Partia ma także kredyt w banku na kolejne 2 mln zł. Jest też trzeci dług - 700 tys. zł za spoty wyborcze w jednej z telewizji. Szefowa partii Katarzyna Lubnauer sugeruje jednak, że to zobowiązanie nie do ściągnięcia, bo Nowoczesna nie ma żadnego majątku - czytamy. Jak ustalił "Fakt", działacze Nowoczesnej rozważają scenariusz zjednoczenia z PO. Rozmowy toczą się od kilku miesięcy. W przypadku likwidacji partii i braku znalezienia środków na spłatę zobowiązań, dług zapłaci Skarb Państwa. "Czyli każdy z nas" - wyjaśnia gazeta. Więcej w "Fakcie".