Przypomnijmy, że trzej wspomniani posłowie PiS wzięli z Sejmu w sumie 19 tysięcy zł zaliczki na delegację do Madrytu na przełomie października i listopada. Uczynili to mając już wcześniej zakupione bilety lotnicze na tanie linie. Politycy PiS zadeklarowali jednak, że pojadą własnymi samochodami. Polecieli jednak tanimi liniami lotniczymi. Zostali za to dyscyplinarnie usunięci z PiS. Sprawą zajmie się także prokuratura. Jak donosi "Fakt", "afera madrycka" będzie miała jednak dalej idące konsekwencje. Kolejną ofiarą skandalu może okazać się poseł Zbigniew Girzyński. "Oni najczęściej jeździli razem w te delegacje, to była stała grupa. Zbyszek pojechałby też pewnie z nimi do Madrytu, ale był po wypadku i jeszcze nie najlepiej się czuł" - ujawniają bulwarówce posłowie PiS. "Jeśli jechali w kilku samochodem, to brali zaliczki - każdy na swój przejazd, a w rzeczywistości jechali jednym samochodem" - zdradza inny z parlamentarzystów partii Jarosława Kaczyńskiego. Tabloid chciał zapytać o sprawę samego zainteresowanego. "Poseł Girzyński nie znalazł czasu na rozmowę z 'Faktem' o tej sprawie" - czytamy. Jak rozliczać zagraniczne delegacje poselskie? Wypowiedz się!