"Bardzo nie chciała, także ze względu na rodzinę, ale już pogodziła się z tym tak, jak kiedyś z zostaniem ministrem, a potem wicepremierem" - przyznaje w rozmowie z "Faktem" jeden ze współpracowników wicepremier Źródło w Brukseli przyznaje, że kobieta-komisarz gwarantuje Polsce najlepszą tekę, a Donald Tusk nie chciał w składzie komisji ponownie Danuty Huebner. "Zresztą coraz bardziej realne staje się, że sam premier przeniesie się do Brukseli" - twierdzi informator "Faktu" z Europejskiej Partii Ludowej. Gdy Jean-Claude Juncker dostał kandydatury na komisarzy okazało się, że zaledwie 5 z nich to kobiety. "Zaczęło się więc niemal przekupywanie poszczególnych szefów państw i rządów, by w zamian za lepszą tekę wysłali do nowej Komisji Europejskiej kobietę" - pisze tabloid, dodając, że "Bieńkowska ma w Unii doskonałe notowania". "To unijna prymuska! Polska jako pierwsza przedstawiła szczegółowe plany rozdzielenia środków unijnych z nowej perspektywy budżetowej. Bieńkowska zrobiła to tak szybko, że komisja nie była jeszcze gotowa do ich przyjęcia i poprosiła Warszawę o zwłokę" - opowiada źródło "Faktu" w Komisji Europejskiej. Jak zaznacza gazeta, jako komisarz Bieńkowska może zarobić miesięcznie 24 tys. euro, czyli ponad 90 tys. zł.