Adam Karol Czartoryski twierdzi, że został zmuszony do sprzedaży kolekcji i przekazania budynków państwu polskiemu, bo w przeciwnym razie grożono mu "konfiskatą majątku". Ministerstwo Kultury zaznacza, że wskazywało jedynie na konieczność ochrony zbiorów - pisze w "Dzienniku Polskim" Łukasz Gazur, powołując się na wywiad udzielony przez Czartoryskiego w hiszpańskiej gazecie "ABC". Przypomnijmy, że w grudniu 2016 roku doszło do podpisania umowy o przejęciu zbiorów i budynków Fundacji Czartoryskich przez ministerstwo kultury. Dokument podpisali minister kultury Piotr Gliński i Adam Karol Czartoryski, a rząd polski zapłacił za transakcję równowartość 100 mln euro. Tymczasem Czartoryski w rozmowie z hiszpańskim "ABC" przedstawił zaskakującą wersję wydarzeń, w konsekwencji których zbiory i budynki fundacji oddano Muzeum Narodowemu w Krakowie. "Rząd polski z obecnym prawem może skonfiskować wszystko, co jego zdaniem jest dobrem narodowym dla kraju, jeśli uzna, że nie ma należytej opieki. Miałem nad głową miecz Damoklesa: mogła powtórzyć się historia z czasów nazizmu i komunizmu" - stwierdził. Zaznacza, że właśnie dlatego - gdy minister Gliński przyszedł z propozycją przejęcia kolekcji i Muzeum Czartoryskich, odpowiedział: "Z przyjemnością". "Nie było innego wyjścia" - przekonuje dodając, że mogło dojść do nacjonalizacji kolekcji. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego twierdzi jednak, że szef resortu "nie wskazywał w żadnym momencie na możliwość nacjonalizacji kolekcji". Dodajmy, że według Czartoryskiego warta dwa miliardy euro kolekcja została "podarowana". "Rząd nie chciał kupić kolekcji za jej wartość, a ja nie chciałem sprzedać za 100 milionów euro". Pieniądze od polskiego rządu mają posłużyć do stworzenia nowej fundacji.Więcej w "Dzienniku Polskim".