Chodzi o Rajmunda Andrzejczaka, szefa Sztabu Generalnego, a także o dowódcę generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych Jarosława Mikę. Jak informuje "DGP", żaden z ponad 80 generałów w siłach zbrojnych nie ma czterech gwiazdek, jednak ta sytuacja może wkrótce ulec zmianie. "Scenariusz awansu obu oficerów jest realny" - pisze gazeta, zwracając jednocześnie uwagę, że dwaj generałowie są ze sobą "radykalnie skonfliktowani". "Andrzejczak uważany jest za nowoczesnego i energicznego. Tego, który w wojsku chce wprowadzić zmiany. (...) Mika uchodzi za bardziej zachowawczego. Takiego, który z większością ludzi jest się w stanie dogadać. Brak zrozumienia między nimi nie sprzyja siłom zbrojnym" - czytamy. Jarosław Mika ma mieć znacznie lepsze kontakty z ministrem obrony Mariuszem Błaszczakiem. "Wynika to m.in. z tego, że pierwszy generał po objęciu funkcji szefa Sztabu próbował się wybić na pewną niezależność od polityków, co nie spotkało się z uznaniem kierownictwa resortu" - pisze "DGP" i zaznacza, że Rajmundowi Andrzejczakowi znacznie bliżej do zwierzchnika Sił Zbrojnych RP - prezydenta Andrzeja Dudy. "Jeśli dwaj oficerowie mają cztery gwiazdki, niejasne staje się, kto jest ważniejszy. Hierarchia dowodzenia jest w ten sposób podważana" - komentuje w rozmowie z "DGP" gen. Waldemar Skrzypczak. Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".