Minister edukacji Jarosław Gowin znalazł sposób, jak szybko i skutecznie pomóc publicznym uczelniom borykającym się z problemami finansowymi i stale spadającą liczbą studentów - pisze Urszula Mirowska-Łoskot z "Dziennika Gazety Prawnej". Pomysł szefa resortu nauki na ratowanie publicznych placówek jest prosty - to ograniczenie możliwość wliczania wykładowców do tzw. minimum kadrowego na kierunkach licencjackich (o profilu praktycznym). Będą mogły ich wykazywać tylko te placówki, które są dla naukowców pierwszym miejscem zatrudnienia. Takiej osoby nie będzie więc mogła "pokazać" inna uczelnia, w której akademik co prawda prowadzi zajęcia (i dorabia), ale nie jest to jego macierzysta jednostka. Efekt? Placówki nie będą mogły się chwalić, że mają kadrę w odpowiedniej liczbie. To natomiast oznacza najpierw likwidację konkretnego kierunku, a potem nawet samej uczelni - czytamy. Nowy wymóg uderzy przede wszystkim w prywatne uczelnie oraz państwowe wyższe szkoły zawodowe. Zdaniem ekspertów, dotkną nawet 300 uczelni. Obecnie kształci się tam ponad 400 tys. studentów. Plan Gowina oznacza dla nich widmo likwidacji. Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".