Jak ustalił "Dziennik Gazeta Prawna" w Krajowym Biurze Wyborczym (KBW), przed I turą do spisów wyborców dopisało się 209 714 osób. Podawana przez media liczba około 400 tysięcy uwzględnia zagranicę. "Te ponad 200 tysięcy to jednak grupa, która może mieć kłopot z głosowaniem w II turze. Chodzi o osoby, które dopisały się do spisu, by móc głosować np. podczas urlopu w Międzyzdrojach 28 czerwca. Jeśli skończyły urlop i są w Warszawie, to aby zagłosować w II turze, jedyną opcją jest ponowny wyjazd nad morze" - czytamy. Według szacunków sztabowców obu kandydatów te 200 tysięcy to głównie wyborcy Rafała Trzaskowskiego. Analizując sondaże, można powiedzieć, że liczba ta może wystarczyć do rozstrzygnięcia wyniku. "Szacujemy, że w tej grupie Trzaskowskiego popiera trzy czwarte głosujących" - mówi osoba z PiS. KBW uważa, że w tej sprawie nic się już nie da zrobić. "PKW nie ma możliwości wprowadzenia żadnych ułatwień przed II turą, bo to wymagałoby zmian w prawie" - mówi na łamach "Dziennika Gazety Prawnej" Magdalena Pietrzak z KBW. Z czego wziął się cały problem? Osoby chcące głosować poza miejscem zamieszkania powinny pobierać zaświadczenia o możliwości głosowania w innej gminie. To wymaga jednak osobistego stawiennictwa w urzędzie. Dlatego większość wyborców korzysta z rządowej e-usługi dopisania do spisu, która nie wymaga wyjścia z domu. W obu przypadkach to decyzja na obie tury wyborów. Ale w przypadku zaświadczenia można głosować w każdej komisji. W przypadku dopisania - tylko w danej gminie. Tymczasem we wtorek PKW wydała oświadczenie. Czytamy w nim, że informację o tym, że jeżeli przed I turą głosowania wyborca zostanie dopisany do spisu wyborców na swój wniosek w wybranym obwodzie głosowania, będzie w nim ujęty w głosowaniu w II turze, PKW podaje przed każdymi wyborami prezydenckimi, w tym tegorocznymi. PKW "zaznacza, że zasady te obowiązują od wielu lat" i "wielokrotnie zwracała uwagę na problemy wynikające z powyższych regulacji, w szczególności właśnie w przypadku wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej".