Jak pisze gazeta, w ten sposób Warszawa miałaby swojego człowieka tuż przy uchu szefowej KE. W zamian Krzysztof Szczerski, który jest kandydatem na komisarza, miałby przyjąć do grona swoich współpracowników Niemca. W minionej kadencji mieliśmy najwięcej - po Niemcach i Francuzach - rodaków pracujących w gabinetach komisarzy, bo tym zależało na dobrej współpracy z Donaldem Tuskiem - dodaje czwartkowy "DGP". "Jesteśmy do tyłu, jeśli chodzi o naszych urzędników w Brukseli" - przyznaje osoba z rządu cytowana przez gazetę. Nasz przedstawiciel w gabinecie samej przewodniczącej miałby być pierwszym krokiem ku zmianie. Warszawa zdaje sobie jednak sprawę, że to nie będzie proste, bo wszystkie kraje zabiegają o to, by mieć swojego człowieka w najważniejszym gabinecie na 13. piętrze Berlaymont - pisze "DGP".