Wtorkowe spotkanie z udziałem przedstawicieli ambasady Stanów Zjednoczonych nie zakończyło się jednak przełomem. Gdyby IPN spełnił oczekiwania strony amerykańskiej dotyczące przekazywania akt, groziłby mu paraliż. Kolejna tura rozmów jest planowana w ciągu dwóch miesięcy - informuje "Dziennik Gazeta Prawna". Zawarta w 2011 roku umowa przewidywała współpracę przy wymianie archiwów. Jej zapisy zakładały, że dokumenty będą wymieniane w stosunku jeden do jednego: za jedną cyfrową kopię z Polski US Holocaust Memorial Museum przekazywałoby nam jedną kopię z własnych zasobów. Choć skończyły się dokumenty, które mogły interesować IPN, Amerykanów wciąż ciekawią materiały dotyczące Żydów. Może chodzić nawet o 300 tysięcy dokumentów. "Tak duże zamówienie jest niemożliwe do realizacji. Nie mamy tylu pracowników" - mówi "Dziennikowi Gazecie Prawnej" osoba z kierownictwa IPN. Czy oznacza to paraliż IPN? Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".