Pytany, czy rodzina i dzieci w Polsce są zagrożone przez LGBT, Dworczyk odpowiedział, że obowiązkiem państwa jest "afirmacja rodziny, która zgodnie z rozumieniem konstytucyjnym jest tworzona przez mężczyznę i kobietę". "To kwestia związana z realizowaniem prawa, ale też ze zdrowym rozsądkiem i myśleniem w kontekście przyszłości naszego kraju" - dodał. Na pytanie, dlaczego PiS chciało wystawić na wiceprezydenta Warszawy Piotra Guziała, który wywieszał flagę LGBT na ratuszu na Ursynowie i chciał wprowadzać "seksualizację" dzieci w szkołach, szef KPRM odparł, że co do ostatniej kwestii, to "tak nie było". Odpowiedź zdaniem Dworczyka jest prosta: "my (obóz rządowy - PAP) jesteśmy tolerancyjni". Jak podkreślił, różnica polega na tym, o czym mówił prezes Kaczyński: jest różnica między tolerancją a afirmacją. "Poza tym czym innym jest organizowanie cyklicznych obchodów w jednej z dzielnic warszawskich, a czym innym jest próba wprowadzenia tylnymi drzwiami do systemu oświaty treści, które nie są zawarte w podstawie programowej i do których kształtowania wyłączne prawo posiada MEN" - czytamy dalej.