W relacjach podkreśla się, że tym razem wewnętrzny spór polskich polityków przeniósł się na arenę międzynarodową. "Corriere della Sera" opisuje przyjazd prezydenta i premiera: "dwa samoloty, dwie osobne kolumny limuzyn i dwa koguty w jednym kurniku, którym jest przecież szczyt Unii Europejskiej". "Zamiast jednego polskiego przywódcy z ulewnego deszczu wyłoniło się dwóch" - dodaje włoska gazeta podkreślając, że Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska dzielą nie tylko idee polityczne, ale także "osobista mocna niechęć". Przypominając, że dyskusja w Polsce na temat podróży trwała trzy dni, dziennik zauważa, że przyjazd obu polityków postawił brukselski protokół w stan "paniki". To, co działo się w unijnym gmachu gazeta nazywa "małym przedstawieniem": "Żyjący w stanie separacji, naburmuszeni, najpierw udają, że się nie widzą, potem dyskutują wściekli przed innymi liderami". Polski spór o skład delegacji określa się w artykule jako "dyplomatyczny rebus", wywołujący "mnóstwo zakłopotania". "Corriere della Sera" kładzie nacisk, że według polskiej konstytucji polityka zagraniczna należy do kompetencji rządu, a nie prezydenta. W artykule mowa jest o tym, że "Kaczyński wstał zagniewany od stołu 27 przywódców i oddał krzesło ministrowi finansów". Ale - podkreśla się - "już narobili bigosu, wiadomość o kłótniach obiegła świat". "Dwa koguty stanęły naprzeciwko siebie, ku uciesze całego kurnika" - konkluduje mediolański dziennik. "La Repubblica" nazywa to, co wydarzyło się na unijnym szczycie, "remake'iem" filmu "Fotel dla dwóch". Nie pomogły - zwraca uwagę - wielokrotne prośby premiera Tuska, aby prezydent nie jechał na obrady. "Rozjuszony Kaczyński odmówił grając dwuznacznością konstytucji polskiej, która nie wskazuje, kto precyzyjnie upoważniony jest do reprezentowania kraju na międzynarodowych szczytach" - informuje rzymski dziennik.