Poseł Sikora naciskał na szefa warszawskiego oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych na szybką sprzedaż spadkobiercom byłych właścicieli działki w Zaborowie-Zaborówku o powierzchni 218 ha. Na operacji skarb państwa mógł stracić nawet 400 mln zł. Urzędnicy ANR zwlekali z wystawieniem tej i położonych obok działek na sprzedaż z uwagi na atrakcyjną lokalizację. Teren, położony kilkanaście kilometrów od rogatek Warszawy, ma bowiem zostać w najbliższym czasie odrolniony i uzyskać status działki budowlanej. Taki zabieg automatycznie podbije jego wartość, a skarb państwa dostanie za niego nawet pół miliarda złotych. Sprzedając działkę w terminie sugerowanym przez Sikorę, a więc jeszcze przed jej odrolnieniem, państwo mogłoby liczyć jedynie na kwotę pięć razy niższą. - Pozbycie się tego terenu w przededniu uchwalenia nowego planu przestrzennego dla tych okolic to narażenie skarbu państwa na ogromne straty. Prokuratura murowana - twierdzi nasz informator w ANR. Na czym polegała rola Sikory? Zabiegał on, by spadkobiercy przedwojennych właścicieli terenu dobili targu z agencją chwilę przed odrolnieniem. Nabycie działki jako rolnej i sprzedanie już jako budowlanej byłoby dla nich interesem życia. Sikora miał zadanie o tyle ułatwione, że warszawskim oddziałem agencji kierował wówczas Grzegorz Szymański, człowiek związany z Samoobroną. Jak wynika z notatki służbowej jednego z urzędników, poseł (w towarzystwie pełnomocnika osób zainteresowanych kupnem ziemi) zjawił się u niego na przełomie maja i czerwca 2007 r. Nakazał Szymańskiemu wezwać urzędników zajmujących się sprawą Zaborowa. Spotkanie na tyle zbulwersowało jednego z pracowników ANR, że sporządził on z jego przebiegu notatkę służbową. ?W długim monologu poseł Sikora skierował w moją stronę szereg zarzutów, które dotyczyły przedłużającej się procedury przygotowania do sprzedaży nieruchomości (...). Z wypowiedzi posła wynikało, że wstrzymanie się oddziału ze sprzedażą w/w nieruchomości wynika z przyczyn pozamerytorycznych. Moje wyjaśnienia spowodowały kolejny atak, że skoro jest uchwalone studium uwarunkowań zagospodarowania przestrzennego, należy niezwłocznie zaoferować nieruchomości do sprzedaży. (...). Dyrektor Szymański nie próbował się włączyć w wyjaśnienie sprawy" - czytamy w dokumencie. Z ustaleń "Wprost" wynika, że notatka kilkanaście dni temu trafiła na biurko Jarosława Kaczyńskiego. Nasz informator w kancelarii premiera twierdzi, że to właśnie sprawa działki w Zaborowie ostatecznie przesądziła o tym, że Sikora nie został ministrem rolnictwa. Sam zainteresowany bagatelizuje tę sprawę. - Zaborów leży w moim okręgu, a ja jako poseł mam prawo interweniować w sprawach, z którymi zwracają się do mnie wyborcy. Ci biedni ludzie są w tej całej sprawie poszkodowani. Nie mam prawa iść do agencji i się za nimi wstawić - pyta wzburzony Sikora. Po rozmowie z "Wprost" poseł Sikora zwołał kuriozalną konferencję prasową, na której próbował zdyskredytować przygotowywaną przez nas publikację na temat Samoobrony.