Niemiecka gazeta opisuje w środę (13.11.2019) Marsz Niepodległości, który w miniony poniedziałek przeszedł ulicami Warszawy. Jak zauważa korespondent dziennika Philipp Fritz, relacje na temat obchodów tego ważnego dla wielu Polaków święta od kilku lat zdominowane są przez obrazy nie z oficjalnych uroczystości, ale z marszu, który został zainicjowany przez ugrupowania skrajnie prawicowe. "Uchodzi on dziś za największe zgromadzenie skrajnej prawicy w Europie" - pisze Philipp Fritz. Jak podkreśla, w tym roku politycy PiS trzymali się z dala od marszu - nie bez powodu. Nowy konkurent po prawie stronie "Ruch, będący wiodącym organizatorem marszu, dostał się w ubiegłym miesiącu do parlamentu. PiS czuje się pod presją Konfederacji, która jest złożona z kilku skrajnie prawicowych partii i opowiada się za radykalniejsza polityką. To nowa konkurencja dla przywykłych do sukcesu narodowych konserwatystów" - pisze korespondent "Die Welt"."Jeżeli rządzący nie odetną się jasno od Konfederacji, to istnieje zagrożenie, że Polska pójdzie jeszcze dalej w prawo" - ocenia.Zdaniem autora artykułu do tej pory PiS nie znalazł jeszcze sposobu na to,jak postępować wobec skrajnie prawicowej opozycji w parlamencie, tak jak nie ma odpowiedzi na marsze skrajnej prawicy, które są mogą być w stanie zawłaszczyć obchody Dnia Niepodległości. "Marsz symbolizuje dylemat, jaki ma PiS, bo partia ta za pomocą turbo patriotycznej retoryki zabiega o narodowe grupy, które w dużej części wybrały jednak Konfederację" - ocenia "Die Welt". Dodaje, że Konfederacja szczególnie atrakcyjna okazała się dla młodych wyborców."Po prawej stronie PiS siedzi teraz nowe ugrupowanie. Dla PiS to problem, bo potężny przewodniczący partii Jarosław Kaczyński nigdy nie chciał pogodzić się z istnieniem politycznej siły po swojej prawej stronie" - dodaje dziennik. Zbyt radykalni nawet dla PiS "Konfederacja jest rasistowska, antysemicka, domaga się m.in. wystąpienia Polski z UE, przywrócenia kary śmierci i całkowitego zakazu aborcji, nawet w przypadku ciąży będącej rezultatem gwałtu. Za granicą PiS często uważany jest za partię radykalną, ale w porównaniu z Konfederacją wydaje się umiarkowany i sprzyjający UE" - pisze Philipp Fritz.Publicysta dodaje, że jak na razie wicepremier Jarosław Gowin wykluczył współprace z Konfederacją, ale obecność tego ugrupowania w Sejmie oznacza, że dla PiS rządzenie stanie się trudniejsze."Niebezpieczeństwo wiąże się też z tym, że Konfederacja będzie wnosić pod dyskusję tematy, które nawet dla PiS są zbyt skrajne, ale będzie trzeba się do nich ustosunkować" - dodaje korespondent "Die Welt". I konkluduje: Od PiS zależy, czy politycy Konfederacji zdominują debatę w kraju.