Dziś byli funkcjonariusze SB pracują nie tylko w służbach specjalnych, ale również w wojsku czy prywatnym biznesie - pisze Maciej Miłosz na łamach "DGP". Jak zaznacza, brak dostępu do informacji klauzulowanych może oznaczać koniec kariery. Wszystko przez poświadczenie bezpieczeństwa, które konieczne jest, by pracować w policji, wojsku, służbach, sektorze zbrojeniowym czy szeroko rozumianym sektorze bezpieczeństwa. To dokument, pozwalający na wzgląd do informacji niejawnych. Jak wynika z projektu przedstawionego Radzie Ministrów pod koniec kwietnia przez ministra Mariusza Kamińskiego, koordynatora służb specjalnych, nowa ustawa o ochronie informacji niejawnych przewiduje, że poświadczenia bezpieczeństwa nie będę dłużej otrzymywane przez osoby zatrudnione m.in. w SB, komunistycznym wywiadzie i kontrwywiadzie, a także przez współpracowników tych organów. "DGP" zauważa, że termin ten jest szeroki i w praktyce może oznaczać wszystkich, który mieli cokolwiek wspólnego z komunistycznymi służbami - od kilku do nawet kilkunastu tysięcy osób. Według autorów projektu, powodem zmian ma być "występowanie nowych zagrożeń dla bezpieczeństwa państwa, w tym dla informacji niejawnych". Jednak w opinii rozmówców dziennika, jest to "opcja zerowa", która daje możliwość przeprowadzenia rewolucji kadrowej. Więcej w dzisiejszym "Dzienniku Gazecie Prawnej".