Sytuacja kadrowa w Sądzie Najwyższym robi się dramatyczna; na sprawiedliwość czeka się już kilka razy dłużej niż dotąd - pisze we wtorek "Dziennik Gazeta Prawna".
Problem narasta od ponad roku. Prezydent nie podejmuje decyzji o powołaniu do SN sędziów wskazanych jeszcze przez poprzednią Krajową Radę Sądownictwa, a minister sprawiedliwości nie chce poratować SN delegowaniem do niego sędziów sądów powszechnych - twierdzi "DGP".
Gwoździem do trumny stały się nowe przepisy, na mocy których w stan spoczynku przeszło już co najmniej 10 sędziów. W efekcie przy pl. Krasińskich zostało zaledwie 55 sędziów, a docelowo potrzeba ich 120 (w tym do dwóch nowych izb).
Może być jeszcze gorzej, bo nowa ustawa o SN daje każdemu sędziemu pół roku na decyzję, czy nie odejść z czynnej służby - bez podawania powodu i niezależnie od wieku.
Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".