Podczas uroczystości 4 czerwca 1989 r. samorządowcy otwarcie mówili o zaangażowaniu w nadchodzące wybory. Na czym miałoby ono polegać? "Rozpatrywane są dwie główne drogi" - pisze Tomasz Żółciak. "Pierwsza zakłada podłączanie się chętnych samorządowców pod listy wyborcze zjednoczonej opozycji w poszczególnych okręgach wyborczych. Rzecz w tym, że nie każdy włodarz może chcieć być kojarzony z danym ugrupowaniem. Stąd droga numer dwa, która zakłada powołanie ruchu, pod którego szyldem mogliby startować (niektórzy z rozmówców posługiwali się nazwą "Samorządna Rzeczpospolita"). Niewykluczone, że podjęta zostanie próba powołania komitetu wyborczego" - czytamy. Jednak - jak czytamy - ostateczne decyzje zależą od ustaleń z partiami politycznymi. "Wśród prezydentów, którzy mogliby wystartować, wymieniani są m.in.: Wadim Tyszkiewicz z Nowej Soli, Tadeusz Ferenc z Rzeszowa czy <a class="db-object" title="Andrzej Dziuba" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-andrzej-dziuba,gsbi,3170" data-id="3170" data-type="theme">Andrzej Dziuba</a> z Tychów" - wylicza "DGP". Jak mówi dziennikowi prezydent Białegostoku i szef Unii Metropolii Polskich Tadeusz Truskolaski, samorządowcy chcą być siłą polityczną na początku w Senacie. "Być może tutaj wystartuje nawet kilkudziesięciu włodarzy" - stwierdza. Więcej w najnowszym wydaniu "DGP".