i wicemarszałek Sejmu planowali dopingować stołecznych piłkarzy przez cały sezon - za darmo, bo nie chcieli płacić za bilety. Wójcikowi się udało, Wiśniowska karnetu od Legii nie otrzymała - dowiedział się "Dziennik". Janusz Wójcik, były piłkarz i trener, zwrócił się pisemnie do prezesa Legii Leszka Miklasa, by ten wydał jemu i jego partyjnej koleżance darmowy karnet na mecze piłki nożnej na sezon 2007/2008. Ale darmowe bilety to mało. Poseł poprosił też o pozwolenie na korzystanie ze strzeżonego parkingu Legii. W odpowiedzi z 4 lipca, do której dotarł "Dziennik", Miklas odpisał Wójcikowi, że serdecznie zaprasza go na mecze Klubu Piłkarskiego Legia. Dodał, że karnet wraz z kartą parkingową czekają na odbiór. Mniej szczęścia miała wicemarszałek Sejmu - nie dostała stałej wejściówki. Miklas napisał, że Wiśniowska też jest zawsze mile widziana na stadionie, jednak za każdym razem, kiedy będzie chciała przyjść na mecz, ma wcześniej to potwierdzić. A wtedy Legia przygotuje dla niej miejsce w loży honorowej. Sprawa darmowych wejściówek oburza niektórych posłów, piłkarzy, a także samą Legię. Jak dowiedział się "Dziennik", klub na co dzień musi odpowiadać na podobne prośby o wydanie darmowej karty zarówno ze strony polityków, jak i biznesmenów, urzędników i samorządowców. - Takie osoby zdarzały się zawsze i będą się zdarzały. We wszystkich klubach tak jest. Zgłaszają się do zarządu lub bezpośrednio do prezesa - mówi Piotr Jarek odpowiedzialny w Legii m.in. za wyrabianie biletów i karnetów. Z nieoficjalnych rozmów "Dziennik" dowiedział się, że politycy, którzy proszą o darmowe bilety, często w żaden sposób nie są związani ze sportem. Występują o karnet, bo chcą się w ten sposób dowartościować i chwalić przed znajomymi. Dlatego Legia czasem odmawia wydania wejściówek.