Czy demokracja w Polsce umiera? Tak sytuację w naszym kraju widzi "The Telegraph"
Czy demokracja w Polsce umiera? To pytanie zadaje sobie brytyjski popularny dziennik "The Telegraph", poświęcając naszemu krajowi obszerny artykuł w swoim internetowym wydaniu. Czy Polska - "dziecko z obrazka" unijnej ekspansji staje się "l'enfant terrible" Europy? A może doniesienia o śmierci demokracji nad Wisłą są mocno przesadzone? - zastanawia się dziennik. I odpowiada.
Bohaterem pierwszej części artykułu Matthew Daya jest Tomasz Lis, przedstawiony jako "polska odpowiedź na Andrew Marra" (kultowego brytyjskiego dziennikarza i prezentera telewizyjnego).
Jak pisze "The Telegraph", uznawany za dziennik o raczej konserwatywnej linii, Tomasz Lis "z niesmakiem zrezygnował z prowadzenia swojego show, oskarżając nowy polski rząd o cenzurowanie wolnych mediów i podważanie demokracji". Cytowany przez brytyjski dziennik Lis mówi, że zdecydował się odejść zanim zostanie zwolniony. "Nie robi tego jednak po cichu, oskarżając PiS o gwałt na demokratycznych normach, i tworzenie klimatu, w którym dziennikarze nie czują się swobodnie, by krytykować władzę".
Przypomnijmy, że w listopadzie ubiegłego roku zapowiedziano, że TVP nie przedłuży kontraktu z Tomaszem Lisem. O tych zmianach informował prezes TVP Janusz Daszyński, poprzednik Jacka Kurskiego. Program "Tomasz Lis na żywo" ma zniknąć z anteny pod koniec stycznia, wciąż jednak można go zobaczyć w TVP2.
Informację o tym, że umowa z Lisem nie zostanie przedłużona, sam zainteresowany komentował tak: "Czytam, że mi nie przedłużą kontraktu z TVP. Czy ja gdzieś mówiłem, że chce przedłużyć kontrakt z TVP, bo nie pamiętam?" (Twitter, wpis z 5 listopada 2015).