Sprawę FOZZ okrzyknięto mianem największej afery III RP. FOZZ, czyli Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego w nieformalny sposób miał skupować za granicą po niższej cenie polskie zadłużenie zagraniczne z czasów PRL. Według prokuratury, w latach 1989-90 afera FOZZ spowodowała 350 mln zł strat; sądy uznały, że straty wynoszą co najmniej 134 mln zł. Aferę wykryła Najwyższa Izba Kontroli. Jak przypomina "SE", Michał Falzmann jako kontroler NIK doprowadził do spotkania z ówczensym premierem i domagał się informacji od Narodowego Banku Polskiego o transakcjach finansowych. Dzień później odsunięto go od sprawy. Kilka dni po tym zmarł na zawał serca. Miał 38 lat. - Był okazem zdrowia - mówi "Super Expressowi" jego córka, Zuzanna Falzmann, obecnie korespondentka TVP w Waszyngtonie, która nie wierzy w naturalną śmierć ojca. Kobieta wspomina, że kiedy jej ojciec pracował nad sprawą FOZZ, ich rodzina regularnie dostawała pogróżki. Często włamywano się też do mieszkania Falzmannów. - To nie były włamania rabunkowe, tylko ktoś ewidentnie czegoś szukał - mówi. Zdaniem Zuzanny Falzmann, afera FOZZ nigdy nie została do końca wyjaśniona, a w toczących się procesach "skazano płotki", a "ci, którzy mają krew na rekach, chodzą sobie spokojnie po świecie". Więcej w dzisiejszym "Super Expressie".