Profesor Andrzej Rzepliński, prezes Trybunału Konstytucyjnego, w rozmowie z Ewą Usowicz i Markiem Domagalskim z "Rzeczpospolitej" odnosi się do pomysłu Jarosława Kaczyńskiego dotyczącego składu organu. Prezes PiS zaproponował, by ośmiu sędziów TK rekomendowała opozycja, a siedmiu większość rządowa. Następnie wymieniani byliby jak w Niemczech, raz chadek, raz socjalista. W warunkach polskich kandydat PiS zamieniałby się z sędzią proponowanym np. przez Nowoczesną, jeśli wyprzedzi ona Platformę Obywatelską. "Pomysł, żeby dwie największe partie, na swoistą zakładkę, proponowały kandydata, jest dobry. Wielokrotnie mówiłem, że wybór sędziego konstytucyjnego jest wyborem politycznym, bo dokonuje go Sejm. I bardzo dobrze, bo wtedy Sejm przekazuje cząstkę swojej demokratycznej, bezpośredniej legitymacji, sędziom TK. Nasz system pod tym względem jest, w moim przekonaniu, bez zarzutu" - ocenił Rzepliński. "Rzecz w tym, że nie chodzi o to, żeby przysłać tu swojego delegata, który będzie przez 9 lat biegał do siedziby partii i uzgadniał treść wyroku. (...) Aby było tak jak w Niemczech, że przy tym suwaku każda partia, której przypada wysunięcie kandydata, wybiera możliwie najlepszego prawnika" - dodaje. Cały wywiad z Rzeplińskim w "Rzeczpospolitej". O Trybunale Konstytucyjnym pisze także Rafał Ziemkiewicz