"Newsweek" podał, że rządowy Embraer 23 razy woził prezydenta ze stolicy do Krakowa lub z powrotem. Zdarzało się, że Andrzej Duda nie uczestniczył wtedy w żadnych oficjalnych spotkaniach, bądź uroczystościach. Co najmniej cztery przeloty były związane z narciarską pasją prezydenta - poinformował tygodnik. Andrzej Duda odniósł się do doniesień "Newsweeka" w obszernej rozmowie z dziennikarzami "Rzeczpospolitej". Wymogi bezpieczeństwa "Niektórzy chcieliby, aby prezydent Andrzej Duda w ogóle się nie ruszał, tkwił w Pałacu, przez pięć lat nic nie robił i tylko siedział pod żyrandolem. Prezydent Andrzej Duda nie będzie siedział pod żyrandolem. Mam różne obowiązki, również reprezentacyjne. (...) Z tym niestety są związane koszty, ale ja nie mogę zrzec się ochrony BOR, nie mogę podróżować jako prezydent RP inaczej niż w sposób zapewniony przez państwo" - powiedział prezydent. Andrzej Duda dodał, że jest nie tylko głową państwa, ale też zwykłym człowiekiem, dlatego czasem leci do rodzinnego Krakowa "załatwić jakieś rodzinne sprawy". "Prawo nie przewiduje, bym mógł udać się w taką podróż jako osoba prywatna. Mam w Krakowie córkę, rodziców, rodzinę żony. Tak, jestem prezydentem, ale jestem też człowiekiem, który od czasu do czasu musi załatwić jakąś prywatną sprawę. Ale, niestety, nie mogę skorzystać z prywatnego transportu. To również kwestia oczywistych wymogów związanych z bezpieczeństwem głowy państwa" - wyjaśnił prezydent. Niepotrzebne słowa Andrzej Gajcy i Michał Szułdrzyński z "Rzeczpospolitej" rozmawiali z Andrzejem Dudą m.in. na temat sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego i szukania kompromisu między stroną rządzącą a opozycją. Dziennikarze przypomnieli prezydentowi jego słowa z Otwocka, kiedy, mając na myśli poprzedni rząd, powiedział: "ojczyznę dojną racz nam wrócić panie". Słowa te nie budowały zgody w narodzie. "Nie powinienem używać tego cytatu. Dziś sformułowałbym to inaczej. Przyznaję, to były niepotrzebne słowa" - zaznaczył Andrzej Duda. Obszerna rozmowa z prezydentem w czwartkowej "Rzeczpospolitej",