Aleksander Kwaśniewski przekonuje na łamach "Gazety Wyborczej", że nie miał wiedzy na temat stosowania tortur przez Amerykanów. "Tak wtedy myśleliśmy. Przecież CIA twierdziła, że ci ludzie wyrażają zgodę na współpracę. No więc dlaczego wobec nich mieliby niszczyć? (...) Przecież cała działalność antyterrorystyczna nie polega na torturach! Tortury się wydarzyły, ale myśmy wtedy o nich nie wiedzieli" - powiedział. "Nie mieliśmy tam żadnego dostępu, nie mogliśmy zobaczyć, co się tam dzieje. Baza była obsługiwana tylko przez Amerykanów" - przekonuje. Były prezydent RP podkreśla, że po zamachach 11 września 2001 roku nie mógł podjąć innej decyzji, niż zgoda na otworzenie placówki CIA w Polsce. "Uważałem wtedy, że podjąłem absolutnie słuszną decyzję w ramach NATO, które 12 września, dzień po zamachu, po raz pierwszy w historii skorzystało z art. 5 traktatu waszyngtońskiego i uznało, że mamy do czynienia z wojną z terroryzmem, że jesteśmy zobowiązani udzielić wsparcia zaatakowanemu krajowi, czyli Stanom Zjednoczonym" - stwierdził. "Stosunki z Amerykanami opierały się wówczas na wielu dowodach współpracy, zaufania, lojalności. Wymyślenie wtedy, że mogą oni nadużyć naszego zaufania, uważaliśmy za mało realne" - dodał. Aleksander Kwaśniewski krytycznie odniósł się do ujawnienia przez Biały Dom wyciągu z raportu w sprawie CIA. "Czy dobrze, że Amerykanie go ujawnili? Fatalnie. Powinien być przekazany prezydentowi do wyciągnięcia wniosków, odpowiednim służbom, które powinny ukarać winnych. Natomiast nie powinno się narażać Stanów Zjednoczonych na utratę wiarygodności sojuszniczej" - ocenił na łamach "Gazety Wyborczej". Były prezydent RP odniósł się również do ewentualnego postawienia go przed Trybunałem Stanu. "Jestem do dyspozycji. Będę się bronił, że działałem w imię interesu państwa, w warunkach wojny z terroryzmem, zagrożenia, które było nieznane i które mogło przyjść w każdej chwili. I współpracowałem z sojusznikiem, który dał nam wielokrotnie dowody, że jest godny zaufania, poważny i wobec Polski lojalny" - zaznaczył.