Gazeta opisuje sprawę z wiosny zeszłego roku. Wówczas 29 prawników wyjechało do Brukseli, by tam spotkać się z wiceszefem KE Fransem Timmermansem i opowiedzieć o sytuacji w Polsce. Przed ich wyjazdem przedstawicielstwo RP przy Komisji Europejskiej powiadamia o tym MSZ i przesyła listę sędziów (z nazwiskami i numerami dowodów osobistych) - czytamy. Stamtąd lista wędruje do Ministerstwa Sprawiedliwości, a następnie otrzymuje ją Emilia S. - wyjaśnia "GW". Hejterka korzysta z listy, wysyłając ją Michałowi Rachoniowi z TVP Info i "Gazety Polskiej". "Rachoń: piękne, to gdzieś już hula? Emi: nigdzie, O 8:00 rano puści to W. Biedroń (dziennikarz w.Polityce.pl - przyp. red.), ale kto pierwszy, ten lepszy. Bo sytuacja jest pilna" - publikuje treść rozmowy "GW". Do wiadomości załączona jest kopia listy z pełnymi danymi sędziów. Gdy w grudniu 2018 roku podobna delegacja jechała do Danii, Emi także otrzymała pełną listę. Z listy wynikało, że jedna z uczestniczek przebywa w tym czasie na zwolnieniu lekarskim i w związku z tym będzie miała sprawę dyscyplinarną. Jak podaje "GW", część z tych działań skoordynowana była z akcjami służb specjalnych. Po wycieku informacji z oświadczenia majątkowego sędziego Waldemara Żurka, staje się ono obiektem postępowania CBA i służb skarbowych - podaje gazeta. Służby sprawdzają transakcję sprzedaży przez niego ponad 40-letniego traktora - czytamy. Afera w Ministerstwie Sprawiedliwości rozpoczęła się od ujawnienia przez Onet informacji o kontaktach, jakie wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak utrzymywał z hejterką Emilią. Otrzymywane od Piebiaka informacje, hejterka rozsyłała dalej, by skompromitować sędziów nieprzychylnych władzy. W związku z ujawnieniem informacji, Piebiak podał się do dymisji. Więcej w "Gazecie Wyborczej".