Michał Boni, minister administracji i cyfryzacji podjął decyzję o wstrzymaniu rozliczania w KE niektórych projektów związanych z informatyzacją urzędów wartych 127 mln zł. Cały projekt wart jest 3,9 mld zł. "Komisja Europejska nie musi mieć twardych dowodów, by wstrzymać certyfikowanie wydatków współfinansowanych z funduszy UE. Wystarczy jej samo podejrzenie, że były nieprawidłowości" - mówi Iwona Wendel, wiceminister rozwoju regionalnego. Projektami e-administracji, które realizowało Centrum Projektów Informatycznych przy MSW, zainteresowały się CBA i prokuratura. W końcu października CBA zatrzymała m.in. b. dyrektora CPI Andrzeja M. Sprawa CPI to największa afera korupcyjna w historii Polski. "Aresztowano osobę, która miała decydujący wpływ na procesy informatyzacji kraju" - tłumaczy szef CBA Paweł Wojtunik. Prokuratura postawiła Andrzejowi M. pięć zarzutów. Sięgają 2007 r., czyli czasów, gdy odpowiadał za informatyzację w policji, a kończą, gdy odchodził z CPI. W ciągu czterech lat miał przyjąć ok. 1,8 mln zł od Tomasza Z. z HP. Ponad milion od wiceprezesa NetLine, 189 tys. zł wręczyć miał dyrektor z IBM. Kwoty nie są precyzyjne, bo nie chodziło tylko o pieniądze. Łapówką było luksusowo wyposażone mieszkanie przy słynnej z filmu ul. Alternatywy na warszawskim Ursynowie (zapisane na siostrę M.) i jego wyposażenie. Do tego nissan qashqai i ...coś, z czym spotykamy się przy okazji korupcji pierwszy raz. Jako łapówkę zafundowano Andrzejowi M. i jego asystence z CPI ślub na Sri Lance, a po ślubie podróż na Malediwy (koszt - ok. 60 tys. zł). Za co to były pieniądze? - Za przychylność - odpowiada prok. Szymon Liszewski z prowadzącej śledztwo Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. CBA kontroluje wszystkie przetargi CPI, z czasów, gdy kierował nim Andrzej M. - Podstawowe pytanie w śledztwie brzmi: czy to był indywidualny wyczyn podejrzanych, czy też inaczej w tej branży w Polsce się nie da - zastanawia się prok. Liszewski. Więcej na ten temat - w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej".