"To nie był Synod o homoseksualizmie ani też o rozwiedzionych" - akcentuje hierarcha. "Był to Synod o małżeństwie i rodzinie będącej tak w sytuacji regularnej, jak i nieregularnej. Zainteresowanie medialne sprawiło, że punkt ciężkości już przed Synodem przeniósł się w kierunku tych dwóch punktów, które mediom liberalnym wydawały się interesujące. I faktycznie niewielu interesowało się Synodem, poza tymi dwoma punktami". "W odniesieniu do homoseksualistów ten Synod nie wprowadził nic nowego" - podkreśla metropolita poznański. "Powiedział o szacunku dla każdego człowieka, a więc także dla homoseksualistów ze względu na ich ludzką godność. Powiedział też, że małżeństwo sakramentalne w żaden sposób nie może być porównywane ze związkiem dwóch osób tej samej płci. Powiedział wreszcie, że nie tylko dorośli mają swoje prawa, ale mają je także dzieci i ich prawa winny być bardziej eksponowane aniżeli prawa dorosłych. (...). Dziecko ma prawo do wychowania przez mamę i tatę w sposób komplementarny, gdzie aspekt uczuciowy oraz rozumowy łączą się ze sobą. To jest pełne wychowanie".