Jest rzeczą oczywistą, że w przyszłości za to oberwiemy. Ja na miejscu JE Włodzimierza Włodzimierzowicza Putina bym embargo natychmiast zniósł, a po zakończeniu negocjacji i podpisaniu ze Wspólnotą porozumienia - przywrócił. KE też "Rządowi" jakiegoś kuksa w bok da - ale trudno... Jakoś to przeżyjemy. Ciekawe w tym wszystkim jest jedno. Jeszcze 20 lat temu praktycznie wszyscy Polacy protestowali przeciwko wywozowi mięsa do Związku Sowieckiego! Te durne "Solidaruchy" niemal kładły się na szynach kolejowych, krzycząc o grabieży. Eksport do krajów sowieckich ustał zupełnie! Natomiast "komuniści" - z gen. Wojciechem Jaruzelskim na czele (zacnym człowiekiem, ale o gospodarce mającym takie pojęcie, jak nie przymierzając p. Lech Wałęsa) - błagali Kreml, by podrzucił Polsce kilkadziesiąt tysięcy ton mięsa - twierdząc, że zdoła tym przekupić Polaków i namówić na socjalizm. I - co ciekawe - PolitBiuro KomPartii Związku Sowieckiego wydawało w tym celu dyrektywy - a lokalne władze odpowiadały, że nie dadzą rady tego mięsa zdobyć!!! Co się stało, że nagle wszystko się obróciło? Przedtem tragedią był wywóz mięsa do Sowietów - obecnie tragedią jest, że Moskwa tego mięsa nie chce!!! Prawda, że jest to dziwne? Otóż stało się to, że w rolnictwie wprowadzono odrobinę Wolnego Rynku. Ociupinkę - bo przecież biurokracja szaleje, mierzy szerokość parapetów w mleczarniach, wącha oscypki i kolczykuje bydło, ale nagle mięsa jest dosyć. A gdyby w rolnictwie wprowadzić pełny Wolny Rynek to rolnictwo polskie i ukraińskie zdołałoby wyżywić całą Europę - od Atlantyku po Ural. A może nawet i kawałek Syberii. Bez jakichkolwiek subwencyj. Oczywiście, nie domagam się zamiany Polski i Ukrainy w skansen rolniczy. To była tylko ilustracja. W rzeczywistości, gdyby wprowadzić Wolny Rynek rolny, rozłożyłoby się to w Europie dość równo - z tym, że rolnictwo w Islandii czy Norwegii raczej by (z uwagi na klimat) padło. A w pozostałych krajach trzy czwarte ziem uprawnych wróciłoby do stanu natury: rosłyby lasy, budowały się leśniczówki i dacze - ale także powstawałyby pola golfowe... Zwolniona z pracy ludność mogłaby wreszcie pobudować wiejskie drogi, poprzerabiać tory kolejowe na autostrady (ale może i wybudować superszybką kolej podziemną, w tunelu próżniowym, przez całą Europę? Skoro w XIX wieku potrafiono w dwa lata wybudować kolej Konstantynopol - Wiedeń...), porobić co 2 kilometry przepusty pod autostradami... Roboty, także dla niepiśmiennych - jest w bród. Pod warunkiem, że ma się pieniądze. A pieniądze się ma, gdy nie dopłaca się do rolnictwa, do kolei, do służby zdrowia, do szkolnictwa - i nie wypłaca zasiłków bezrobotnym. Niech kopią! I teraz proszę pomyśleć: dziś stoimy w kolejce do lekarza, martwimy się, że klasy szkolne są przepełnione, że panuje w nich dzicz. Jakby to wszystko się zmieniło, gdyby także w lecznictwie, szkolnictwie itd. wprowadzić Wolny Rynek?! Nie martwilibyśmy się, że część lekarzy wyjechała na Zachód; pozostali i tak wywieszaliby szyldy: "U mnie porady po 5 zł; pierwsza za darmo!". A teraz zdradzę tajemnicę: 20 lat temu mięso i w Polsce, i w ZSRS było tylko: na czarnym rynku, poza zasięgiem łap PRL i ZSRS. I teraz lekarze - prywatnie - też są dostępni. Tyle że i wtedy mięso, i teraz lekarze - dwa razy drożej niż przy Wolnym Rynku! Janusz Korwin-Mikke