12 listopada został wybrany na kolejną kadencję. Uzyskał 965 głosów, co przy 590 i 159 głosach jego dwóch konkurentów dało mu pewne zwycięstwo w I turze. Ustronianie są dumni ze swego wójta rekordzisty. Oprócz niewątpliwych dokonań i tego wszystkiego, co zrobił dla gminy, cenią go za to, że przysparza miastu sławy, bo media walą tu, żeby opisać ten fenomen, a to czyni gminę znaną w kraju. To zaś może przełożyć się na większe zainteresowanie wczasowiczów i kuracjuszy już w najbliższym sezonie. Nic zatem dziwnego, że chętnie rozmawiają, a mówią o Zielińskim nie inaczej jak "nasz wójt" i z sympatią. Nie odróżnisz, kto na niego głosował, a kto nie... Urząd Gminy mieści się w skromnym budynku przy ul. Bolesława Chrobrego. Stanisława Zielińskiego zastajemy w gabinecie. Aparycją przypomina Dennisa Franza, amerykańskiego aktora grającego detektywa Sipowicza w serialu "Nowojorscy gliniarze": podobna fryzura i wąsy - ale zupełnie inny sposób bycia. Jak się zostaje naczelnikiem gminy Jacek Michoń, Angora: To będzie już siódma pańska kadencja jako głowy gminy Ustronie Morskie. Jak to się zaczęło? Stanisław Zieliński: W 1981 roku, w grudniu, w niedzielę przed świętami o godz. 7 rano zapukało do mnie dwóch wojskowych, pułkownik i kapitan. - Pan Zieliński? - Tak. - Pan tu mieszka? - Tak. - To pański dom? - Tak. - I działka? - Tak. - Samochód pan ma? - Mam. - No to wszystko pan ma, niczego panu nie potrzeba. A my mamy tu dobrą o panu opinię i chcemy, żeby pan został naczelnikiem gminy, bo obecnego chcemy odwołać. Namawiali mnie, musiałem pokonać opór żony, w końcu się zgodziłem i 1 lutego 1982 r. zostałem przedstawiony Radzie Gminy, która wysłuchała, co zamierzam zrobić dla gminy i zaakceptowała. Bez przerw pełnił pan swą funkcję? W 2000 roku, w październiku silna opozycja doprowadziła do referendum - odwołano radę gminy i mnie, ale tylko przez miesiąc rządził nowy wójt, a potem przez cztery miesiące - komisarz. W wyborach startowałem na radnego, uzyskałem największą liczbę głosów i nowa rada wybrała mnie na wójta. Miałem więc 5 miesięcy przerwy... Jak się utrzymać na stołku? Co pan robi, że utrzymuje tak długo niesłabnące uznanie i popularność wśród wyborców? Przede wszystkim sam jestem mieszkańcem Ustronia, tu żyję i pracuję. Jak bym wyglądał, gdybym coś obiecywał i tego nie realizował? Co by myśleli o mnie sąsiedzi, współmieszkańcy? Trzeba być sobą, rozmawiać z ludźmi rzeczowo, być konkretnym. Poza tym zawsze starałem się, by przychodzący do urzędu gminnego interesanci nigdy nie byli zbywani, ale załatwiani szybko i kompetentnie. Gdy czegoś zgodnie z oczekiwaniami nie da się załatwić, interesant musi być poinformowany, że to nie widzimisię gminnego urzędnika, tylko - na przykład - prawo albo przepisy to uniemożliwiają. Wreszcie to, co przez te lata udało się stopniowo i sporym wysiłkiem, lecz dzięki racjonalnemu wykorzystaniu budżetu i pozyskiwanych środków zrobić w gminie, też ma swoje znaczenie. Mieszkańcy widzą, co się zmieniło i jak wiele. Poza tym sądzę, że ludzie chcą mieć w gminie dobrego menedżera, gospodarza. Oceniają go za to, co zrobił i co zamierza, dając głos w wyborach. Dlatego też uważam, że zasada ograniczania funkcji z wyboru do dwóch kadencji nie ma sensu - bo i tak wola wyborcy jest najważniejsza. Mały bilans ćwierćwiecza władzy No właśnie: co uważa pan za najważniejsze dokonania w czasie sprawowania przez siebie władzy? Zaczynaliśmy od rozbudowy sieci wodociągowej i kanalizacyjnej, gazyfikacji i telefonizacji gminy. W gminie nie ma już napowietrznych linii energetycznych, przewody biegną wyłącznie pod ziemią. Wybudowaliśmy dom kultury, przedszkole, trzy sale gimnastyczne przy szkołach, ośrodek zdrowia, budynek zaplecza stadionu sportowego, dwie nowe remizy strażackie. Za jedno z najważniejszych osiągnięć uważam ochronę plaży. Jeszcze niedawno poszła fama, że Ustronie nie ma plaży, że morze ją zabiera. Mozolnie, wbrew opiniom wielu specjalistów, którzy nie wierzyli w tę metodę, udało się odzyskać plaże - znów mamy je szerokie, przybyło wygodnych zejść dla plażowiczów i mamy dwa mola. Naprawdę, mamy tu sporo do zaoferowania naszym gościom latem. To będzie coś wspaniałego A teraz o planach na rozpoczynającą się kadencję... Nasz najważniejszy cel to budowa centrum sportowo-rekreacyjnego na terenach, które gmina zakupiła w Bagiczu (stacjonowała tam jednostka armii radzieckiej). Będą tu dwa baseny - kryty i otwarty z podgrzewaną wodą, hala sportowa, boisko ze sztuczną nawierzchnią i oświetleniem, korty tenisowe, port jachtowy, pola golfowe. Do jego budowy przygotowuje się międzynarodowe konsorcjum finansowe powstałe specjalnie w tym celu. Nadal będziemy prowadzić roboty przy ochronie brzegu morskiego, teraz w kierunku zachodnim, zakończymy budowę kanalizacji i wodociągów w całej gminie. Dokończona zostanie budowa gimnazjum. Powstaną kolejne ścieżki rowerowe, chodniki, modernizować będziemy drogi gruntowe i ulice - priorytetem będzie tu dostęp do plaż. Wyremontujemy pozyskany po Straży Granicznej budynek i przeniesiemy tam Urząd Gminy. Ponadto mamy w planach zagospodarowanie terenu od "Almiry" do dawnego kina: będzie tu pasaż handlowo-usługowy i podwójna promenada. Jednak najważniejsza dla gminy jako wczasowiska jest budowa aquaparku. W tym roku na początku lipca temperatura wody w Bałtyku miewała 6-8 stopni przy 30-stopniowym upale. Potem, gdy się nagrzała, sanepid zamykał nam kąpieliska z powodu plagi sinic... Naprawdę, pora uniezależnić się od kaprysów natury i oferować naszym gościom jak najwięcej... No to jeszcze sporo roboty przed panem... Fakt. A gdy jeszcze do tego dodamy, że musimy opracować studium zagospodarowania przestrzennego dla całej gminy i plany dla poszczególnych miejscowości...