Prawie na każdym sejmowym biurku leży najnowszy numer "Super Expressu", gdzie obok zdjęcia posła bije w oczy wielki tytuł: "Bestry skatował kobietę". Bogaty konduktor Janusz Bestry (lat 52), przewodniczący klubu Ruchu Ludowo-Narodowego, dostał się do Sejmu z list Samoobrony. Startując z okręgu w Bydgoszczy, uzyskał 6941 głosów. Z wykształcenia matematyk, ten były nauczyciel i konduktor należy do najbogatszych posłów w Sejmie. Jak wynika z oświadczenia majątkowego z 28 kwietnia 2006 r., jego oszczędności zgromadzone w polskiej walucie wynosiły 1 167 488,04 zł. Mieszkanie o powierzchni 235 metrów kwadratowych poseł wycenił na 963 500 zł. Bestry jest właścicielem dwóch dużych gospodarstw rolnych, które oddał w długoterminową dzierżawę. Większe - jak wynika z niezbyt czytelnego oświadczenia - składa się z dwóch kawałków o powierzchni 239 i 300 hektarów, wartych 8 250 000 zł. Mniejsze ma 45 hektarów i jego wartość według posła wynosi 344 000 zł. W rubryce "z tego tytułu w ubiegłym roku osiągnąłem przychód i dochód w wysokości" widnieją następujące dane: dochód 1) 1 242 952,55; 2) 56 200. Pierwsza kwota to prawdopodobnie suma otrzymana za dzierżawę większego, a druga mniejszego gospodarstwa. Według deklaracji z 2005 roku - łączny dochód z obu gospodarstw w 2004 roku wyniósł 994 000 zł. Majątek Bestrego stanowią też udziały w spółkach: 40 w spółce Goop, 3740 udziałów w WCUR VOR sp. z o.o. (nazwa nieczytelna), 375 w Strautmann Polska i 100 w Orange Holidays Polska, z których według deklaracji dochód przeznaczony był na rozwój tych firm. Z wartościowych składników mienia ruchomego pan poseł wpisał komplet gabinetowy z 1856 roku i mercedesa E 320 z 2000 r. Prócz tego, jak każdy zawodowy parlamentarzysta, pobiera poselskie uposażenie, które razem z dietą wynosi ponad 11 000 zł. Po pierwszej publikacji w "Super Expressie" pełniący na czas choroby Bestrego obowiązki przewodniczącego klubu Ruchu Ludowo-Narodowego Józef Cepil powiedział dziennikarzom, że według niego to polityczna prowokacja. Po drugim artykule w RLN już nikt nie broni Jana Bestrego. - I co mam panu powiedzieć? - wzdycha poseł Bogusław Kowalski. - Nie jestem sędzią. Zresztą tu nie ma już zarzutów prawnych, tylko moralne, a to o wiele gorzej. Rozumiem, że jest w trudnej sytuacji, ale trzeba pamiętać, że na jej wyjaśnienie jako poseł miał ponad rok. Posłanka Anna Sobecka nie kryje swego oburzenia: - Pan Bestry zrezygnował z funkcji przewodniczącego klubu, ale według mnie to za mało. Będziemy zastanawiać się, czy nie wydalić go z naszych szeregów. Za całą sytuację winę ponoszą ci, którzy wzięli go na swoją listę, to znaczy politycy Samoobrony. Trzeba wiedzieć, kogo rekomenduje się do Sejmu. Tyle mogę powiedzieć jako poseł. Jako człowiek, czuję się okrutnie nieswojo. Jest mi przykro, że tacy ludzie są w Sejmie. - Wpisując Bestrego na naszą listę, nie znaliśmy dokładnie jego przeszłości, nie był przecież naszym wieloletnim działaczem - ripostuje poseł Krzysztof Filipek, wiceprzewodniczący Samoobrony. - Żadna partia polityczna nie ma środków pozwalających na grzebanie się w osobistym życiu kandydata, zwłaszcza gdy dotyczy to faktów sprzed ponad 20 lat. Dlatego nie mamy sobie niczego do zarzucenia. Mogę się tylko cieszyć, że pan Bestry nie jest w naszym klubie. Pracownik klubu Ruchu Ludowo-Narodowego na temat posła Bestrego wypowiada się bardzo lakonicznie. - Pan przewodniczący jest chory, ale nie wiem, w jakim leży szpitalu, bo nie odbiera telefonu. Jestem przekonany, że jak wyzdrowieje, to będzie chciał spotkać się z dziennikarzami. Taka konferencja może mieć miejsce już 30 października.