Policja weszła z nakazem przeszukania do jednej z agencji towarzyskich w okolicach . Dzięki temu Kenijce udało się wydostać z rąk oprawców. - Wszystko wskazywało na to, że kobieta sama chciała, by ją zatrzymano - dowiedziała się gazeta nieoficjalnie. - Była tak wycieńczona, że godziła się na wszystko. Szczuplutka, słabiutka, kompletnie wyczerpana. Najprawdopodobniej stała się ofiarą długotrwałego znęcania i gwałtów. Po zatrzymaniu, we wtorek wieczorem, kobieta nie była w stanie rozmawiać z policją. Powiedziała tylko kilka zdań. Słaniała się na nogach. Wczoraj czarnoskórą Kenijkę przesłuchiwano w słupskiej Prokuraturze Rejonowej w obecności tłumacza. Kobiecie z pomocą przyszła też fundacja pomagająca ofiarom stręczycielstwa i handlu ludźmi. Maria Pawłyna, szefowa słupskiej Prokuratury Rejonowej potwierdza jedynie, że takie przesłuchanie miało miejsce. Nie chce jednak zdradzić ani jednego szczegółu sprawy. - Nie wiem jeszcze, czy nasza prokuratura będzie to śledztwo prowadzić. Przesłuchiwaliśmy tę kobietę, ale w sprawie na razie nie ma podejrzanych - mówi prokurator Pawłyna. - Tym bardziej nie mogę ujawnić, czy są zatrzymani. Również policja jest ostrożna. - Czynności nie są jeszcze zakończone - mówi Marek Paszkiewicz, zastępca słupskiego komendanta policji. Za stręczycielstwo, czyli nakłanianie do prostytucji w celu osiągnięcia korzyści majątkowych grozi do trzech lat więzienia. Tylko do trzech. Dla ofiary przejście przez taki koszmar to wyrok na całe życie.