Zmarła przez zaniedbanie
Kolejny skandal w słupskim pogotowiu: lekarz wezwany do chorej z bólami w klatce piersiowej zdiagnozował chore korzonki, dał zastrzyk i odjechał. Kobieta zmarła na zawał.
W piątek od rana 82-letnia Anna Fir z Podola Wielkiego skarżyła się na bóle w klatce piersiowej - pisze "Głos Pomorza".
"Zadzwoniłem na 999 i powiedziałem, że to chyba stan przedzawałowy albo zawał, bo mama czuje straszny ból w klatce piersiowej" - opowiada Zbigniew Fir, syn zmarłej. "Dyspozytorka przysłała erkę, nawet szybko przyjechali. Nie wyjęli ani ekg, ani nic, tylko lekarz zbadał mamę i pytał, czy 'z tyłu ciągnie'. Mama powiedziała, że z przodu klatka piersiowa boli i z tyłu plecy. Wtedy doktor stwierdził: 'to korzonki'" - opowiada Fir.
Lekarz dał zastrzyk przeciwbólowy. Syn usiłował interweniować, mówiąc, że matka jest blada, ma silne bóle w klatce piersiowej i może należy zabrać ją do szpitala. Wtedy lekarz powiedział, że na korzonki nie zabierają.
Staruszka po odjeździe erki nadal źle się czuła. Bracia wezwali lekarza rodzinnego, który przyjechał o 13.30 i stwierdził zawał. "Powiedział, że nie ma czasu na karetki" - mówi syn zmarłej. Wsadził mamę do swojego samochodu i zawiózł ją do szpitala do Lęborka. Tamtejsi lekarze stwierdzili rozległy zawał i od razu uprzedzili braci, żeby byli przygotowani na najgorsze. "Lekarze powiedzieli, że gdyby kilka godzin wcześniej mama trafiła do nich, już by była w Gdańsku na specjalistycznych badaniach i zabiegach" - rozpacza Zenon Fir.
W sobotę rano zadzwonili z Lęborka: "Panie Zenku, mam dla pana smutną wiadomość, pańska mama nie przeżyła". Synowie zmarłej zajęli się pogrzebem, ale poszli też na skargę do dyrektora pogotowia.
Mariusz Żukowski, dyrektor słupskiego pogotowia, twierdzi, że nie zna sprawy. "Złożymy oficjalną skargę w pogotowiu i w izbie lekarskiej, jeśli będzie trzeba, pójdziemy do prokuratury" - zapewniają bracia Firowie.
INTERIA.PL/Głos Pomorza