Jak poinformował we wtorek rzecznik prasowy komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej kmdr por. Grzegorz Goryński, wytwórnia została zlikwidowana w ostatni weekend. Zatrzymano cztery osoby, wobec dwóch z nich sąd podjął decyzję o aresztowaniu. Zdaniem rzecznika zlikwidowana wytwórnia była jedną z największych w Polsce. Funkcjonariusze przeszukali mieszkania oraz pomieszczenia gospodarcze zatrzymanych osób. Znaleźli około dwóch tysięcy różnego rodzaju dokumentów: legitymacji, świadectw (w tym dojrzałości), książeczek (np. wojskowych), dyplomów (w tym ukończenia wyższych uczelni), zaświadczeń, patentów, pokwitowań, orzeczeń lekarskich itp. Wśród zabezpieczonych dokumentów najwięcej, bo aż 600, było świadectw dojrzałości. Znaleziono też blankiety polskich dowodów rejestracyjnych pojazdów, niemieckich dokumentów samochodowych i praw jazdy oraz zagranicznych dokumentów tożsamości. W jednym z mieszkań znaleziono także prawie 1250 różnego rodzaju pieczęci polimerowych firmujących różne instytucje i osoby fizyczne. Ponadto zabezpieczono: komputery, twarde dyski, przenośne nośniki danych i inne urządzenia służące do druku oraz podrabiania i przerabiania dokumentów. - Wstępna analiza zabezpieczonego sprzętu komputerowego pozwala na przypuszczenia o bardzo dużej skali fałszerstw dokumentów dokonywanych przez tę grupę - poinformował Goryński, dodając, że w mieszkaniach fałszerzy ujawniono szereg skrytek służących do przechowywania materiałów do produkcji fałszywych dokumentów. Goryński powiedział, że funkcjonariusze straży granicznej pracowali nad sprawą dwa lata. Ich działania nadzorowała i koordynowała Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku. Jak poinformował rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku Krzysztof Trynka, wcześniej w ramach prowadzonego śledztwa zatrzymano 19 innych osób, które rozprowadzały sfałszowane dokumenty bądź się nimi posługiwały. Jednak dopiero teraz udało się dotrzeć do osób, które wytwarzały fałszywki i zlikwidować ich wytwórnię. - Zdarzało się, że przestępcy kupowali oryginalne dokumenty i przerabiali je - wyjaśnił rzecznik. Dodał, że sfałszowane dokumenty służyły m.in. do zakładania kont bankowych albo przerzutu ludzi do Polski. Jak poinformował, większości osób zamieszanych w proceder grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.