Jak powiedział w piątek rzecznik Prokuratury Apelacyjnej, Krzysztof Trynka, zażalenie złożono, ponieważ śledczy nadal stoją na stanowisku, że zgromadzone przez nich dowody są wystarczające. Informując w środę o zwrocie akt prokuraturze wiceprezes gdańskiego Sądu Okręgowego Rafał Terlecki podkreślał, że sopocki sąd zalecił prokuraturze m.in. podjęcie czynności, które wyjaśniłyby wiarygodność nagrań, na których opiera się główny punkt oskarżenia. Sąd zwrócił też uwagę na fakt, że stenogramy wspomnianych nagrań, w których - według śledczych - miała paść korupcyjna propozycja ze strony Karnowskiego, są niepełne: nie odnotowano w nich części słów padających w rozmowie. Zdaniem sądu, uzupełnienia wymagają także opinie biegłych dotyczące wyceny aut, będących przedmiotem kilku zarzutów (śledczy zarzucili Karnowskiemu, że kupował od miejscowego dilera auta po zaniżonej cenie). Sądu uznał za konieczne uściślenie kwestii dotyczącej ceny rynkowej tych samochodów. Jak wyjaśnił Trynka, prokuratura dostarczyła sądowi zarówno stenogramy, jak i wyceny aut czy opinie dotyczące wiarygodności nagrania i - zdaniem śledczych - ekspertyzy te są wystarczające do oskarżenia Karnowskiego. - Natomiast jeśli sąd - po zapoznaniu się z nimi - uzna, że trzeba te dowody powierzyć jeszcze innemu biegłemu, to ma możliwość zlecić tego typu ekspertyzy - powiedział prokurator, dodając, że prokuratura takiej potrzeby nie widzi. Jak dodał, jeśli Sąd Okręgowy utrzyma w mocy postanowienie sopockiego sądu, to będzie ono dla prokuratury wiążące: śledczy będą musieli zlecić dodatkowe ekspertyzy. Akt oskarżenia przeciwko prezydentowi Sopotu Jackowi Karnowskiemu - zawierający sześć zarzutów, w tym pięć korupcyjnych - trafił do sopockiego sądu przed trzema tygodniami. Wśród zarzutów postawionych Karnowskiemu znalazło się m.in. zażądanie w marcu 2008 r. łapówki w postaci dwóch mieszkań od miejscowego biznesmena Sławomira Julkego. Zdaniem biznesmena, który planował przebudować strych kamienicy w Sopocie, prezydent chciał dostać lokale jako zapłatę za pomoc w uzyskaniu od swoich urzędników koniecznych pozwoleń na przebudowę. Przedsiębiorca nagrał rozmowę z prezydentem Sopotu i dostarczył śledczym kopię nagrania. Jak zeznał Julke, dyktafon, na którym znajdował się oryginał, został zniszczony. Prokuratura postawiła także Karnowskiemu trzy zarzuty dotyczące przyjęcia przez niego korzyści majątkowych w wysokości ok. 60 tys. zł od miejscowego dilera samochodowego Włodzimierza G. Miał on m.in. sprzedawać prezydentowi Sopotu trzy auta po zaniżonej cenie i za darmo je serwisować. Ostatni zarzut korupcyjny dotyczy relacji Karnowskiego z miejscowym przedsiębiorcą Marianem D. Według prokuratury, prezydent przyjął od niego korzyść majątkową w postaci wykonanych bezpłatnie na swojej posesji usług budowlanych o wartości 2 tys. zł. Śledczy zarzucili też Karnowskiemu, że w 2007 roku - przed przetargiem na samochody dla magistratu - złożył fałszywe oświadczenie, w którym stwierdził, że z firmą prowadzoną przez Włodzimierza G. nie łączą go stosunki, które mogą budzić wątpliwości co do jego bezstronności wobec tej firmy. Prezydent przyznaje jednak, że już od kilku lat diler samochodowy jest jego dobrym znajomym. Karnowski odpiera wszystkie zarzuty prokuratury: zaprzecza jakoby kupował auta po zaniżonej cenie, twierdzi też, że nagranie rozmowy, w czasie której miał złożyć rzekomą korupcyjną propozycję Sławomirowi Julkemu, zostało przez biznesmena zmanipulowane. Oprócz Karnowskiego, akt oskarżenia obejmuje także Włodzimierza G., Mariana D. oraz dwóch urzędników sopockiego magistratu: Jarosława S. i Wojciecha Z., którzy ułatwili dilerowi wygranie przetargu na zakup samochodów dla Urzędu Miejskiego.