Jak poinformował we wtorek Andrzej Juźwiak, rzecznik prasowy komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku, zaopatrzeni m.in. w noktowizyjne gogle funkcjonariusze z Krynicy Morskiej wykryli nielegalny proceder w czasie nocnego patrolowania lasu. Trudniący się nielegalnym procederem trzej mężczyźni w wieku od 29 do 53 lat mieli przy sobie profesjonalny sprzęt służący do wypłukiwania bursztynu z piaszczystego poszycia leśnego, m.in. pięć motopomp, 10 odcinków węża strażackiego oraz specjalne sita. W miejscu, gdzie pracowali, znaleziono też cztery ukryte w zagłębieniach ziemi motopompy, które - za pomocą na stałe wbitych w ziemię drenów - pobierały wodę gruntową wykorzystywaną potem do wypłukiwania jantaru. - Mężczyzn wraz z narzędziami wartymi ok. 13 tys. zł, strażnicy graniczni przekazali wezwanym na miejsce funkcjonariuszom Straży Leśnej z Elbląga, którzy zgodnie z właściwością będą prowadzić dalsze postępowanie w tej sprawie - poinformował Juźwiak. Aby legalnie wydobywać bursztyn, konieczna jest koncesja. Uprawianie tego procederu bez pozwolenia jest uznawane za wykroczenie i grozi za to grzywna w wysokości do 5 tys. zł oraz przepadek narzędzi, które służyły do nielegalnego wydobywania jantaru. Jak powiedział Juźwiak, średnio raz na kilka miesięcy udaje się przyłapać na gorącym uczynku tzw. "bursztyniarzy". Częściej strażnicy czy leśnicy natrafiają - głównie w lasach Mierzei Wiślanej i w okolicach Gdańska, na doły, które pozostawiają po poszukiwaczach wypłukujących piaszczystą glebę. - To nie tylko dewastacja środowiska, ale też duże zagrożenie dla ludzi: łatwo można sobie zrobić krzywdę wpadając w taki dół - powiedział Juźwiak.