Jak poinformował w środę Tadeusz Gruchalla z biura prasowego Straży Granicznej, kolejne zatrzymania miały miejsce na terenie Gdańska we wtorek późnym wieczorem. - Miejsce pobytu czterech nielegalnych imigrantów ustaliliśmy m.in. na podstawie informacji zebranych od ich rodaków, których zatrzymaliśmy wcześniej - wyjaśnił Gruchalla. W środę po południu prokuratura Gdańsk-Śródmieście przesłuchała zatrzymanych organizatorów przerzutu i postawiła im zarzut "organizowania innym osobom przekroczenia granicy wbrew przepisom. Za przestępstwo to grozi do ośmiu lat więzienia - poinformowała szefowa Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście, Renata Klonowska. Prokurator dodała też, że Polka przyznała się do winy, natomiast jej partner - nie. Wobec obu podejrzanych prokuratura zastosowała poręczenie majątkowe: 15 tys. zł w przypadku Polki i 30 tys. zł w przypadku mężczyzny. Obywatel Chin otrzymał też zakaz opuszczania Polski (zatrzymano jego paszport). W niedzielę i poniedziałek Straż Graniczna ujęła 18 Chińczyków przebywających nielegalnie w Polsce. Część z nich zatrzymano w gdańskim schronisku dla bezdomnych, kilku innych - w domu na terenie Gdańska. Funkcjonariusze SG ujęli też dwoje organizatorów przerzutu: 38- letniego Chińczyka, który prowadził w Gdańsku orientalną restaurację oraz jego partnerkę - 26-letnią Polkę. Jak wyjaśnił Gruchalla, Polka i Chińczyk pobierali od każdego chińskiego obywatela 10 tys. dolarów za tzw. przyrzeczenie pracy, na podstawie którego obcokrajowiec może starać się o legalny pobyt i pozwolenie na pracę w Polsce. - Organizatorzy przerzutu z góry zakładali, że nie zatrudnią tych ludzi. Co więcej, za dodatkowe 2 tys. dolarów organizowali ich przerzut z Polski do któregoś z krajów Unii Europejskiej - dodał Gruchalla. Według informacji Straży Granicznej, Polka i Chińczyk sprowadzili do Polski przynajmniej 65 obywateli Chin - tyle wpłat zarejestrowano na ich koncie. - Część z tych osób może przebywać już w którymś z zachodnich krajów, wielu może być jeszcze na terenie Polski - dodał Gruchalla. Część zatrzymanych Chińczyków (w sumie jest ich już 22) w środę została przewieziona do ośrodka dla cudzoziemców w Białymstoku. Pozostali prawdopodobnie także tam trafią. "Decyzja w tej sprawie należy do sądu" - wyjaśnił Gruchalla. W ośrodku w Białymstoku Chińczycy poczekają na wyjaśnienie sprawy. - Potem o dalszym losie imigrantów rozstrzygnie wojewoda pomorski. Można się spodziewać, że zapadnie decyzja o ich wydaleniu z Polski: na koszt naszego państwa lub organizatorów przerzutu - powiedział Gruchalla.