Słupski prokurator rejonowy Dariusz Iwanowicz powiedział, że podejrzany przyznał się do tego, że uderzył prowadzonym przez siebie samochodem w ścianę budynku. W czasie przesłuchania mężczyzna wyjaśnił, że nie zdawał sobie sprawy z tego, że w ten sposób uszkodził gazowe przyłącze, czego skutkiem był wybuch, pożar i częściowe zawalenie się kamienicy - dodał Iwanowicz. Za nieumyślne sprowadzenie zdarzenia zagrażającemu życiu lub zdrowiu wielu osób Kodeks karny przewiduje od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Paweł W. jest również podejrzany o prowadzenie samochodu po pijanemu. W chwili zatrzymania przez policjantów miał w wydychanym powietrzu 1,5 promila alkoholu. Prokuratura zdecydowała, że podejrzany zostanie na wolności - będzie pod dozorem policji, ma wpłacić 10 tys. zł. poręczenia majątkowego i nie może opuszczać Polski. Paweł W. nie był dotychczas karany. Z materiału zebranego przez prokuraturę wynika, że uderzenie samochodu w budynek było bezpośrednią przyczyną wybuchu gazu, pożaru i częściowego zawalenia się budynku przy ul. Krasińskiego. Prokurator Iwanowicz powiedział PAP, że ta wersja zdarzenia będzie jeszcze weryfikowana. Do wybuchu gazu doszło ok. godz. 2.19 w nocy z soboty na niedzielę. Straż pożarna skierowała do akcji 21 zastępów, w tym wyposażoną w specjalistyczny sprzęt grupę ratownictwa technicznego oraz grupę poszukiwawczą z psami z Gdańska. Rzecznik Komendy Miejskiej PSP w Słupsku Arkadiusz Woronin informował w niedzielę PAP, że w wyniku wybuchu i pożaru doszło do zawalenia się ok. jednej czwartej dwukondygnacyjnego budynku. "Wypadła cała ściana od strony ulicy, zawalił się sufit strychu i pierwszego piętra" - opisywał. Inspektor nadzoru budowalnego uznał, że zniszczona kamienica nie nadaje się do obudowy i zalecił jej natychmiastową rozbiórkę. Prace te rozpoczęły się już w niedzielę. W wyniku wybuchu mieszkania straciło 10 rodzin. 23 osoby władze miasta ulokowały w szkolnym internacie. Dwie osoby skorzystały z gościny swoich rodzin. Ratusz zapewnił poszkodowanym posiłki. Władze Słupska zapowiedziały, że będą szukać nowych mieszkań dla tych rodzin.