Nie złapał go za rękę, ale fakty mówią same za siebie. Co jakiś czas w oknach ma powybijane szyby. Podpalono nawet jego drzwi wejściowe i drzwi do korytarza z mieszkaniami. Sytuacja ta stwarza zagrożenie nie tylko dla niego i lokatorów z sąsiednich mieszkań, ale i dla wspólnoty z całego bloku. 6 kwietnia podpalono drzwi tzw. rękawa - do korytarza z mieszkaniami; groziło to wybuchem pożaru w całym bloku. Dziwne w tym podpaleniu było użycie gęstej czerwonej mazi. Policja wzięła jej próbkę do analizy w laboratorium kryminalistycznym w Gdańsku. Szyby przebite kulami Wyjątkowo niebezpieczne było też podpalenie drzwi do mieszkania pana Łabędzkiego. - Tuż za moimi drzwiami znajduje się instalacja gazowa - pokazuje nam pan Tadeusz. - Boję się myśleć co mogłoby stać się z blokiem, gdyby to wszystko wybuchło! Dodatkowo moje drzwi pomalowane są lakierem, mają różne drewniane elementy. Nie wiem już co mam robić! Niech pan popatrzy na te kamienie... Powybijano mi nimi wszystkie okna. Zostawiłem je dla policji, ale oni przyszli, spisali notatkę służbową i powiedzieli, że nie mogą wziąć odcisków palców, bo powierzchnia była... zbyt chropowata. Za trzy nowe szyby zapłaciłem już 400 zł! W stronę mojego mieszkania lecą też butelki. Po chwili wyszliśmy na balkon. Pan Łabędzki przez chwilę opisywał szkody. Zauważył to jeden z sąsiadów. - Widzi pan, tu już się nie da żyć! Ile można?! - rzucił Łabędzki z piętra. - To wszystko jego robota? Aż nie chce się wierzyć. Coś podobnego! Co za... - odpowiedział sąsiad. Sprawdziliśmy blok. Rzeczywiście, okazało się że klatki schodowe wieżowca od IV piętra w dół są całkowicie zdewastowane. Zbrojone szyby poprzebijano na wylot kulami śrutowymi. Na jednym piętrze zauważyliśmy 6 śladów po kulach. Dobrze, że nikt w tym czasie nie przechodził po drugiej stronie... Przy wejściu do bloku zastaliśmy makabryczny widok. Oszklenie urządzeń (rury, instalacje) wybite, a na betonie widać obfite ślady krwi. Podobno ktoś to zrobił w pijackim, albo narkotycznym szale, wybijając w ten sposób także okna. Nowoczesny domofon od dawna jest zniszczony. Pan Tadeusz za wszystko obwinia sąsiada - dwudziestoparolatka. Mówi, że 2-3 lata temu wyszedł on z więzienia. A problemy zaczęły się od grudnia ub. roku. Twierdzi, że młodzieniec ma problemy z alkoholem i narkotykami. Nie wiem kto to robi, ale to nie ja! Udaliśmy się z Tadeuszem Łabędzkim do Jerzego C. zapytać, czy to jego "dzieło" i dlaczego w ten sposób dokucza Łabędzkiemu, niszcząc klatkę. Między sąsiadami natychmiast wywiązała się kłótnia. Jerzy krzyczał, że nic nie ma do sąsiada i pytał dlaczego ten wzywał niedawno policję. Młody człowiek miał na twarzy ślady po niedzielnej interwencji policji: podbite oko i kilka siniaków. To zatrzymanie nie było jednak związane z aktami wandalizmu w bloku. - Ostatnio dwa razy była tu policja - przyznaje Jerzy. - Nie chciałem dać się zrewidować. Rzucili mnie więc na ziemię, skuli, gębę obili. Dostałem mandat 100 zł za niestosowne zachowanie. Pobili mnie tu pod blokiem - zrobiło to czterech funkcjonariuszy, w tym dwóch po cywilnemu. Nie wiem za co mnie zgarnęli! Myślę, że od czasu do czasu tak robią z młodzieżą z blokowisk. Zrobiłem obdukcję. Odpowiedzą za to!