"Potraktowano mnie jak przestępcę - mówił "Gazecie Wyborczej" młody Wałęsa. Lech Wałęsa na niedzielne wybory do Parlamentu Europejskiego przyszedł jak zwykle z rodziną. Jarosław Wałęsa stał za ojcem, nie zabierał głosu. Twarz młodego Wałęsy nie pojawiła się jednak w relacjach TVP. Została cyfrowo zamazana. "Jarosława Wałęsy nie było w relacji, ponieważ obowiązywała nas cisza wyborcza. W dniu wyborów nie możemy pokazywać kandydatów. Takie mamy zasady" - tłumaczy Bogdan Osiński, dyrektor gdańskiej "Trójki". Zamazana, w fachowym języku "zdigitalizowana" twarz młodego Wałęsy pojawiła się w relacjach ogólnopolskiego Kuriera w TVP3, Teleexpressu i w warszawskiej Panoramie. Jak się dowiedziała się "Gazeta Wyborcza", do telewizji dzwonili widzowie, pytając "co to za przestępca stoi za prezydentem?". "Głowę Jarosława Wałęsy zamazano tylko w materiałach, które przygotowywała Warszawa. My, w naszym oddziale, poradziliśmy sobie inaczej" - mówi Osiński. Tymczasem widzowie "Faktów" zobaczyli Jarosława Wałęsę. "Chcieliśmy puścić wypowiedź prezydenta. Jego syn stał na drugim planie. Nierzetelnością dziennikarską byłoby manipulowanie tym zdarzeniem" - mówi "Gazecie Wyborczej" Jan Błaszkowski, szef pomorskiego oddziału TVN 24. To zamazanie, które zrobiono w TVP, spowodowało, że większość widzów zamiast słuchać, co mówi Lech Wałęsa, zastanawiała się, dlaczego za prezydentem stoi jakiś przestępca. "Jestem całą sytuacją zniesmaczony i zszokowany" - mówi Jarosław Wałęsa. "Zrobiono ze mnie przestępcę. Czy komuś na tym zależało? Nie oglądałem wszystkich relacji telewizji publicznej z wyborów, ale jestem bardzo ciekaw, czy potraktowano tak wszystkich kandydatów czy tylko mnie. Trzeba to dogłębnie sprawdzić".