W sobotniej katastrofie samolotu pod Smoleńskiem zginął prezydent Lech Kaczyński, jego małżonka Maria i ponad 90 innych osób, w tym przedstawiciele parlamentu, urzędów państwowych, wojska i Rodzin Katyńskich. Polska delegacja udawała się na uroczystości związane z obchodami 70. rocznicy mordu katyńskiego. Katastrofa samolotu pod Smoleńskiem. Raport specjalny - fakty, wspomnienia, fotografie - Śmierć jest zawsze wielką katechezą skierowaną nie do umarłych, ale do żywych. Do nas. Tak jak ta śmierć, co przyszła dzisiaj tam w Smoleńsku niechaj wstrząśnie polskimi sumieniami. Niech w tej śmierci przejrzy się to, co w nich małe i miałkie. Niech ta śmierć poruszy sumienia tych, co demonstrowali jakże często ostentacyjnie niechęć, której doświadczało tak wielu tych, którzy zginęli, nade wszystko pan prezydent najjaśniejszej Rzeczpospolitej, profesor Lech Kaczyński - powiedział w kazaniu hierarcha. Tragiczna śmierć wybitnych Polaków. Księga kondolencyjna - Zamarła dzisiejszego przedpołudnia Polska. Najpierw minuty niepewności po lakonicznej informacji o katastrofie prezydenckiego samolotu w Smoleńsku. Wkrótce wstrząsająca wiadomość - zginęli wszyscy. I ta straszliwa świadomość, że stało się to właśnie tam, tak blisko tamtego miejsca, tamtego straszliwego punktu na mapie świata, które jest ciągłym niezakrzepłym krzykiem o polskiej tragedii, o polskiej krzywdzie, krzykiem tyle lat tłumionych, zagłuszanych, zakłamywanych, manipulowanych wtedy, a także i dziś. Krzykiem, który nie milknie - mówił abp Głódź. Polacy łączą się w żałobie: Gdański arcybiskup podkreślił, że "w pobliżu katyńskiego lasu, tak jak wtedy przed 70 laty zginęli, ci co służyli ojczyźnie". - Zginęli na służbie Polsce, zginęli na służbie pamięci polskiej, polskiej wierności i miłości. Bo do Katynia prowadziła ich miłość ku tym, co przed 70 laty oddali życie za Polskę. Prowadziła ich wierność temu, co polskie - dodał. - W jednej z mogił katyńskich znaleziono kalendarzyk z zapiskami polskiego oficera prowadzonymi niemal do końca. To ostatnie słowo zapisane zapewne chwilę przed kaźnią i rozstrzelaniem brzmi "straszne". Nikt z nich, co dziś zginęli w błysku ognia ogarniającego kadłub samolotu, w huku spadającej na ziemię maszyny, nie zdążył niczego zanotować. Tylko my szukamy słów, którymi próbujemy ogarnąć wymiar tej tragedii i ich nie znajdujemy, bo wszystkie okazują się niepełne, ułomne wobec tego, co się stało - powiedział abp Głódź.