W ramach prac rekonstrukcyjnych odtworzono niewielkie części obiektu, które w ciągu wieków uległy zniszczeniu, wybudowano też dodatkowe podziemne wnętrza, które powiększyły powierzchnię skansenu do 260 metrów kwadratowych. Położono również płytę, która przykryła znajdujące się w całości pod ziemią obiekty. Jak poinformował w czwartek Stanisław Drucis, który w imieniu Muzeum Archeologicznego sprawuje nadzór nad inwestycją, w dalszej kolejności historyczne pomieszczenia trzeba wyposażyć w instalację elektryczną i wentylacyjną oraz wybudować na powierzchni dwa pawilony, przez które zwiedzający będą wchodzić do podziemnego obiektu i wychodzić z niego. - Staramy się o środki na ten cel m.in. w gdańskim samorządzie - powiedział Drucis dodając, że na wymienione zdania potrzeba jeszcze około 1,6 mln zł, a kolejne kilkaset tysięcy pochłonie urządzenie wystaw w skansenie. Podziemna ekspozycja ma zostać urządzona z zastosowaniem najnowszych zdobyczy techniki, w tym hologramów, dzięki którym można by odtworzyć np. obraz mnichów jedzących posiłek w klasztornym wnętrzu. Na wystawie zaprezentowane będą też monety, dewocjonalia, ceramika oraz inne zabytki znalezione w czasie prac archeologicznych. Zwiedzający będą mogli najprawdopodobniej obejrzeć cześć pochodzącego z XVI-XVII wieku ossuarium (składowiska ludzkich szczątków - przyp. red.), na jakie natrafiono w sąsiedztwie klasztornych zabudowań. Ceglane obiekty zostały odkryte na przełomie 2005 i 2006 roku w samym centrum miasta (na Placu Dominikańskim). Znalezisko zostało uznane w środowisku historyków i archeologów za sensacyjne. Okazało się, że ukryty w całości pod ziemią obiekt pochodzi z drugiej połowy XIII wieku, czyli z czasu przed przybyciem do Gdańska Krzyżaków, którzy w 1308 roku przejęli władzę nad miastem, będącym wówczas pod panowaniem Władysława Łokietka. Tym samym romańska budowla okazała się najstarszym murowanym obiektem znalezionym jak dotąd na terenie Gdańska. Wprawdzie kilka lat wcześniej archeolodzy odkryli już jeden ceglany obiekt z tych samych czasów - pozostałości murowanego kościoła św. Mikołaja - ale zachowały się z niego tylko fundamenty, dziś także prezentowane w formie miniskansenu. Zdaniem archeologów, romański obiekt był niegdyś częścią klasztoru dominikanów - pierwszego zakonu, jaki przybył do miasta na zaproszenie miejscowych książąt. Pierwotnie zakładano, że pomieszczenia były klasztorną piwnicą, dalsze badania pokazały jednak, że w XIII wieku obiekt był tylko na nieco ponad metr zagłębiony w ziemi, był więc usytuowany na bardzo niskim parterze. Według najnowszych hipotez w pomieszczeniach znajdował się refektarz (klasztorna jadalnia - przyp. red.) oraz kuchnia. Najciekawszym elementem budowli okazał się mający nieco ponad 50 metrów kw. powierzchni refektarz. Zachował się on w bardzo dobrym stanie, niemal w całości. Tylko w czterech wieńczących go eliptycznych sklepieniach - wykonanych rzadką, wymagającą dużego kunsztu murarskiego techniką - brakowało części cegieł. W trakcie badań w sąsiedztwie refektarza archeolodzy znaleźli przemieszany z ziemią ceglany gruz noszący ślady spalenizny. - Tuż obok, w tej samej warstwie, natrafiliśmy na szczątki ludzkie, w tym czaszkę ze śladami ciosu zadanego tępym narzędziem. M.in. na podstawie ceramiki, którą także znaleźliśmy w tej warstwie, przypuszczamy, że są to ślady po pożarze klasztoru i walkach, jakie towarzyszyły wejściu w 1308 roku do Gdańska Krzyżaków i wojsk brandenburskich - powiedział Maciej Szyszka, archeolog nadzorujący prace przy romańskim obiekcie. Jak dodał Szyszka, dla uzyskania absolutnej pewności co do wieku znalezisk, na jakie natrafiono pod Placem Dominikańskim, archeolodzy chcą poddać je badaniom metodą węgla C-14 (pozwala ona ustalić wiek zabytku z dokładnością do 30 lat). Prace przy odtwarzaniu pozostałości klasztoru dominikańskiego i jego udostępnieniu w przyszłości są finansowane z dotacji przekazanych przez miasto Gdańsk i Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego.