Ostatnio pojawiły się doniesienia wskazujące na to, że w sprawie nastąpił przełom, o czym informowała na swoich łamach "Gazeta Wyborcza". W czasie swojej wizyty w prowadzonym przez matkę zaginionej dziewczyny zakładzie fryzjerskim w Sopocie policjanci mieli stwierdzić, że wiedzą, kto jest sprawcą i są blisko wyjaśnienia całej sprawy. Te zapowiedzi nie znalazły jednak - przynajmniej jak na razie - potwierdzenia w rzeczywistości. Tymczasem od zaginięcia dziewczyny - dokładnie w nocy z poniedziałku na wtorek - mijają dwa lata. Drobiazgowa akcja poszukiwawcza i prowadzone w sprawie śledztwo - jak na razie - nie przyniosło żadnych rezultatów. Policja szuka dziewczyny od lipca 2010 roku. Wciąż nie wiadomo, co stało się po tym, jak wyszła nad ranem z dyskoteki. - W Polsce chyba nikogo dotąd nie poszukiwano takim nakładem sił i środków - mówi jeden z gdańskich prokuratorów. - Mnie interesuje tylko ten, kto wyrządził mojemu dziecku krzywdę. Chyba ma jakieś sumienie? Nie dam mu zapomnieć - podkreślała w rozmowach matka Iwony, która wciąż wierzy w to, że jej córka żyje. Mijają dwa lata od zaginięcia Do tej pory badający sprawę śledczy brali pod uwagę kilka hipotez, w tym m.in. wersje mówiące o porwaniu, potrąceniu przez samochód i ukryciu zwłok, a nawet zabiciu. Policja nie wyklucza też, że w dniu zaginięcia Iwona mogła dojść do osiedla domów, na którym mieszka, tam natknęła się na samochód, który prowadził jej znajomy, wsiadła do niego dobrowolnie i zaginęła bez śladu. Wielowątkowe prokuratorskie śledztwo Jak na razie żadna z rozważanych wersji zdarzeń nie okazała się wiążąca i nie doprowadziła do decydujących rozstrzygnięć. Jednak w sprawie wciąż pojawiały się kolejne wątki, dlatego prowadząca sprawę Prokuratura Okręgowa w Gdańsku podejmowała decyzje o przedłużaniu śledztwa. Przypomnijmy: 19-letnia Iwona Wieczorek zaginęła 17 lipca nad ranem. Wcześniejszy wieczór i część nocy spędziła w Sopocie w towarzystwie znajomych. Nad ranem odłączyła się od nich i - jak zarejestrowały kamery monitoringu miejskiego - szła deptakiem biegnącym przez nadmorski las w kierunku Gdańska, gdzie mieszka. Do domu jednak nie dotarła. Ślad po Iwonie zaginął Za wskazanie miejsca pobytu zaginionej dziewczyny grupa anonimowych biznesmenów z Gdańska wyznaczyła milion złotych nagrody. Mimo prowadzonych na szeroką skalę poszukiwań, zaangażowania prywatnego detektywa, a nawet pomocy jasnowidzów, dotąd nie udało się ustalić, co stało się z dziewczyną.