Do śmierci 34-latka doszło w czwartek 24 listopada w mieszkaniu przy ul. Długosza w Słupsku (Pomorskie), gdzie trwała impreza zakrapiana alkoholem. Policja zgłoszenie o ugodzeniu mężczyzny nożem otrzymała ok. godz. 22.00. Prowadzona na miejscu zdarzenia reanimacja przez ratowników medycznych okazała się bezskuteczna. Do sprawy zatrzymane zostały cztery osoby - rodzice ofiary i ich dwoje sąsiadów. Słupsk. Ojciec zamordował syna. Przyznał się W sobotę w Prokuraturze Rejonowej w Słupsku zatrzymani zostali przesłuchani, w tym matka ofiary i sąsiad w charakterze świadków. - Ojcu pokrzywdzonego został przedstawiony zarzut zabójstwa. Mężczyzna się przyznał. Złożył wyjaśnienia. Na tym etapie nie będziemy ujawniać ich treści. Musimy ocenić sposób działania podejrzanego, ustalić, jaka była rola pokrzywdzonego w zdarzeniu. Wyjaśnienia podejrzanego postawiły nas w sytuacji, która wymaga od nas wielu weryfikacji. Musimy sporo okoliczności jeszcze wyjaśnić - powiedziała prokurator rejonowa w Słupsku Magdalena Gadoś. Prokuratura złożyła do Sądu Rejonowego w Słupsku wniosek o trzymiesięczny areszt wobec podejrzanego. Ten rozpoznawany był w sobotnie popołudnie. - Sąd przychylił się do naszego wniosku i zastosował areszt na trzy miesiące - przekazała prokurator Gadoś. Czytaj też: Zabójstwo komornik w Łukowie. Sprawca miał dług w innej kancelarii Zamordował syna. W tle rola sąsiadki Poinformowała także o przedstawieniu zarzutu zacierania śladów zatrzymanej sąsiadce. - Ona też się przyznała do zarzucanego jej czynu. Wobec niej prokurator zastosował wolnościowe środki zapobiegawcze - zakaz opuszczania kraju i dozór policji z obowiązkiem stawiennictwa dwa razy w tygodniu - poinformowała Gadoś. Za zabójstwo grozi kara nawet dożywocia, za zacieranie śladów przestępstwa do pięciu lat pozbawienia wolności. Jak wynika z ustaleń w śledztwie, ojciec synowi zadał jeden cios nożem. Miało dojść między nimi do nieporozumienia, bardziej wymiany zdań, niż awantury. Sytuacja miała być emocjonalna, dynamiczna i wymknęła się spod kontroli. Podejrzany w chwili zdarzenia był pod wpływem alkoholu. Jego ofiara prawdopodobnie także, ale pewność dadzą wyniki sekcji zwłok. Ojciec zmarłego 34-latka podczas prokuratorskiego przesłuchania miał bardzo żałować tego, co zrobił. Wiele wskazuje na to, że to nie było tzw. zabójstwo z zimną krwią.