Obrońca oskarżonego 55-letniego Jerzego O. wniósł o zmianę kwalifikacji czynu z zabójstwa na spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego następstwem była śmierć i orzeczenia kary w przewidywanym przez kodeks zakresie (od 2 do 12 lat więzienia). Wobec oskarżonych w tym samym procesie o narażenie córki na niebezpieczeństwo utraty życia rodziców dziecka prokurator chce kar w zawieszeniu. Dla 35-letniej matki dziewczynki Urszuli S.- 1,5 roku w zawieszeniu na 3 lata, dla 33-letniego ojca Tadeusza D. - 2,5 roku więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Jerzy O. nie przyznał się do zabójstwa. Płakał w czasie mów końcowych. Rodzice prosili o łagodną karę. Do zabójstwa 7-miesięcznej Wiktorii - jak wynika z aktu oskarżenia - doszło 19 maja ubiegłego roku w małej, oddalonej o ok. 30 km od Słupska wsi Jeziorka. Według biegłych, przyczyną zgonu dziecka był "krwiak przymózgowy z rozległym stłuczeniem kości sklepienia i podstawy czaszki". Obrażenia te - w ocenie ekspertów - to wynik "uderzania głową dziewczynki o płaską twardą powierzchnię jak podłoga lub ściana". Dziewczynka zginęła, gdy pod nieobecność jej rodziców, którzy pojechali do sąsiedniej wsi po zakupy, opiekował się nią ich przyjaciel Jerzy O. Mężczyzna był wówczas pijany, miał 2,7 promila alkoholu w organizmie. W czasie trwającego od lutego procesu O., który jest ojcem 9 dzieci, konsekwentnie twierdził, że nie chciał zabić dziecka, ale przez alkohol doszło do nieszczęśliwego wypadku. Jak wyjaśniał, próbował jak najlepiej opiekować się Wiktorią, jednak w pewnym momencie, gdy trzymał ją na rękach, stracił równowagę i dziewczynka najpierw uderzyła głową o drzwi, a następnie upadła na podłogę. Jego wersję sprawdzano w czasie przewodu sądowego w eksperymencie procesowym, którym była wizja lokalna na miejscu zdarzenia. Uczestniczący w niej biegli nie zmienili jednak zdania co do przyczyn zgonu dziewczynki. W ich opinii dziecko zostało zabite. Według psychiatrów Jerzy O. - mimo spożytego alkoholu - był 19 maja poczytalny. Rodzice Wiktorii trafili na ławę oskarżonych, bo powierzyli Jerzemu O. opiekę nad córką wiedząc, iż jest on nietrzeźwy. Z zakupów w sąsiedniej wsi Tadeusz D. i Urszula S. wrócili pijani - ojciec miał 2,6 promila, matka 1,2. Wiktoria już wówczas nie żyła. W śledztwie ojciec przyznał się do zarzutu narażenia córki na niebezpieczeństwo utraty życia. Przed sądem stwierdził jednak, że właściwie nie rozumie, o co jest oskarżany. Rodzice Wiktorii odpowiadali w procesie z wolnej stopy. Jerzy O. od maja ub.r. przebywa w areszcie.