Porywacze żądali miliona euro okupu, ostatecznie uwolnili kobietę po wpłaceniu 527 tys. euro. Przywódca gangu 40-letni Daniel W. został skazany na karę ośmiu lat więzienia i 105 tys. zł grzywny; jego kompani 38-letni Michał F. - na 6,5 roku więzienia i 52 tys. zł grzywny oraz 39-letni Tomasz B. - na 3 lata i 10 miesięcy pozbawienia wolności. Ponadto, sąd nakazał oskarżonym oddanie biznesmenowi blisko 690 tys. zł, których nie odzyskał po wpłaceniu okupu. Dodatkowo, tytułem nawiązki i odszkodowania dla przedsiębiorcy i porwanej kobiety, mężczyźni mają zapłacić ponad 130 tys. zł. Poza porwaniem, oskarżonym zarzucono także inne liczne przestępstwa, w tym przygotowanie do porwania mężczyzny, nielegalne posiadanie broni oraz włamania i kradzieże. Oskarżeni np. ukradli i spalili radiowóz policyjny spod komisariatu w Gdańsku-Oruni. Przewodnicząca składu sędziowskiego Lidia Jedynak przypomniała, że oskarżeni przyznali się do zarzucanych przestępstw, a w przypadku niektórych z nich opisali szczegóły nieznane śledczym. Podkreśliła, że wymierzając wyrok, sąd wziął pod uwagę łagodne traktowanie przez mężczyzn porwanej kobiety. - Była ona traktowana stosunkowo dobrze. Znanych jest przecież wiele przypadków, gdy porywane osoby są bite i torturowane. Tutaj kobiecie pozwolono korzystać z prysznica, dano czyste ubranie, książkę, a nawet okulary do czytania. Z rozmów męża z porwaną żoną wynikało, że w zasadzie to nawet polubiła ona jednego z porywaczy, z którym rozmawiała i wychodziła na papierosa - powiedziała Jedynak. W ocenie sądu wymierzone kary są "wyważone i sprawiedliwe", uwzględniające znaczny stopień szkodliwości czynu, jakim jest porwanie. Żona biznesmena została uprowadzona w czasie spaceru z psami w lesie niedaleko domu. Mężczyźni obezwładnili ją, przewracając na ziemię i krzycząc "policja". Psy odstraszyli, rozpylając gaz pieprzowy. Porwana była przetrzymywana przez osiem dni w wynajętym domu w okolicach Wejherowa. Zatrzymując sprawców porwania, policja odzyskała część okupu - 354 tys. euro. W jednym z wynajętych przez nich lokali śledczy znaleźli też fachową literaturę, która miała pomóc w zacieraniu śladów. Porywacze bardzo skrupulatnie przygotowywali się do przestępstwa. Parę dni przed jego popełnieniem wynajęli dom i ukradli auto, w którym zmienili tablice rejestracyjne. Oprócz urządzenia zniekształcającego głos, kupili też m.in. sprzęt, który miał zagłuszyć sygnał urządzenia GPS, w jakie mogło być wyposażone skradzione auto. Mężczyznom, za udział w zbrojnej grupie przestępczej i za porwanie, groziło do 15 lat więzienia.