Przewodniczący rady Wieczesław Augustyniak argumentował, że głosowanie przez radnych takiego wniosku nie ma sensu, ponieważ praktycznie jest już przesądzone: w tej sprawie odbędzie referendum na podstawie wniosku obywatelskiego. Na początku marca grupa obywatelska złożyła w Krajowym Biurze Wyborczym wniosek o referendum w sprawie odwołania Karnowskiego, podpisany przez 4,5 tys. osób. Do przeprowadzenia referendum wymagane było zebranie ponad 3,2 tys. podpisów. Podpisy te są obecnie weryfikowane i niewykluczone, że w najbliższych dniach komisarz ogłosi termin referendum. Zdjęcie z porządku obrad głosowania nad wnioskiem ws. referendum poparło 14 radnych (w tym 7 z PO), 7 było przeciwko (5 radnych opozycyjnego PiS oraz dwóch radnych PO). Do złożenia własnego wniosku o referendum ws. odwołania Karnowskiego zobowiązały radnych PO w Sopocie władze pomorskiej PO. Wcześniej, premier i lider PO Donald Tusk przekonywał, że Karnowski, na którym ciążą prokuratorskie zarzuty, nie powinien sprawować funkcji prezydenta, a radni Platformy w Sopocie powinni doprowadzić do referendum dotyczącego jego odwołania. W ostatnich dniach radni PO w Sopocie zwrócili się z prośbą do kierownictwa partii na Pomorzu, aby zdjąć z nich obowiązek głosowania na Radzie Miasta nad wnioskiem o referendum ws. odwołania Karnowskiego w sytuacji gdy referendum obywatelskie jest nieuchronne. Władze regionalnej Platformy uznały jednak, że skoro nie ogłoszono jeszcze daty referendum, radni PO mają nadal dążyć do pozbawienia Karnowskiego funkcji prezydenta miasta. Referendum ogłoszone przez Radę Miasta, w przypadku zwycięstwa Karnowskiego, skutkowałoby jej odwołaniem. - To jest partia ludzi rozsądnych, gdzie mam nadzieje nadal obowiązuje demokracja. W Platformie nie musi być jednolitych głosów i pomysłów na każdy temat. Istotny jest cel, który został osiągnięty - referendum się odbędzie - powiedziała dziennikarzom wiceprzewodnicząca Rady Miasta Sopotu i wiceszefowa miejskiego koła PO Barbara Gierak-Pilarczyk, zapytana, czy nie obawia się teraz kary ze strony władz partii, w tym groźby pozbawienia członkostwa, za niewykonanie uchwały zarządu regionalnego PO. Gierak-Pilarczyk dodała, że zaakceptuje każdą decyzję partii. "Do Platformy zapisałam się świadomie właśnie dlatego, że nikt w niej na niczym niczego nie wymusza" - podkreśliła. Jarosław Kempa, który jako jeden z dwóch radnych PO sprzeciwił się wycofaniu z porządku obrad sesji Rady Miasta, wniosku o przeprowadzenie referendum, powiedział dziennikarzom, że utożsamia się ze stanowiskiem władz pomorskiej PO. - Ten sygnał Platformy był dla mnie jednoznaczny. Poza tym, nie ma jeszcze decyzji komisarza i tak naprawdę wszystko się może jeszcze zdarzyć - ocenił. - To jest bardzo ciekawe zjawisko dla politologów, bo powstała nowa partia "Niezależna Samorządna Sopocka Platforma Obywatelska", która nie poddaje się uchwałom zarządu regionalnego, a słowa premiera Tuska nic dla niej nie znaczą. Działacze Platformy bardziej boją się Karnowskiego niż słuchają uchwał zarządu regionalnego - powiedział szef klubu radnych PiS w Radzie Miasta Sopotu, Andrzej Kałużny. Sekretarz władz pomorskich PO Agnieszka Pomaska powiedziała PAP, że postawa radnych PO w Sopocie zostanie omówiona na posiedzeniu zarządu partii 27 marca. - Mogą być kary, ale o szczegółach za wcześniej jest teraz mówić. Czekamy też jeszcze na decyzję komisarza wyborczego - dodała. Komentując decyzję radnych prezydent Sopotu Jacek Karnowski powiedział, że identyczna uchwała ws. referendum podjęta przez Radę Miasta byłaby bezzasadna. Karnowski dodał, że jest zdziwiony naciskiem, jaki wywierają w tej sprawie na radnych PO władze ugrupowania. - Ja zawsze kiedy współtworzyłem Platformę Obywatelską byłem zwolennikiem żeby pozostawiać dowolność co do pewnych rzeczy dołom Platformy - ocenił. Na początku lutego Karnowski, któremu gdańskie biuro Prokuratury Krajowej postawiło osiem zarzutów, w tym siedem korupcyjnych, ogłosił, że chce, aby to mieszkańcy miasta zdecydowali w referendum, czy ma zostać na stanowisku. Tuż po zakończeniu głosowania nad wycofaniem z porządku obrad wniosku o referendum na salę obrad Rady Miasta Sopotu wtargnęła kilkuosobowa grupa z Akcji Alternatywnej Naszość z Poznania, przebrana za piratów. Chcieli wręczyć Karnowskiemu butelkę wina i papierową papugę. Dziennikarzom tłumaczyli, że przyjechali specjalnie do Sopotu, aby wesprzeć "ich brata rozbójnika". U jednego z uczestników happeningu alkomat wykazał ponad 1,1 promila alkoholu.