"O tym, kto awansuje w zawodowej hierarchii, decyduje wąska grupa wpływowych sędziów" - czytamy w tygodniku "wSieci". Zdaniem autorów artykułu, "układ pomorski" oparty jest na "systemie długów wdzięczności", który działa przy awansach. "Jedną z najpotężniejszych postaci pomorskiego środowiska sędziowskiego", która "rozdaje karty przy awansach na kluczowe stanowiska" ma być "Caryca". To sędzia, której początki kariery sięgają lat 70. "Caryca" miała mieć wpływy aż w Ministerstwie Sprawiedliwości, co pozwalało jej na pomyślne załatwianie spraw. "Sędziowie, którzy mają ambicje odgrywania ważnych ról w pomorskim środowisku, są ze sobą bardzo zżyci" - piszą autorzy artykułu. Jak wynika z ustaleń tygodnika, mają spotykać się prywatnie, i w tym czasie "umacniać więzi". "Sędziom z "układu" szalenie imponują kontakty z biznesmenami, a zwłaszcza z politykami. To bardzo charakterystyczne dla tego środowiska, czują się jak jakaś wybrana kasta. Nietykalni, wszechmocni" - mówi rozmówca "wSieci". Jak czytamy "wSieci", w "układzie pomorskim" nie chodzi o przyjmowanie łapówek w zamian za stanowiska, a o "załatwianie drobnych spraw", np. przesuwanie terminów, co może doprowadzić do przedawnienia, "mające wpływ na tok postępowania częste choroby sędziego" itd. "Chodzi o miękkie wpływanie, przy którym nawet trudno formalnie zarzucić niedopełnienie obowiązków czy niestaranność" - mówi w rozmowie z tygodnikiem jeden z sędziów. Więcej w tygodniku "wSieci"