Miesiąc temu w dość tajemniczych okolicznościach w Wielkim Kanale Brdy w Rytlu znalazł się opel astra. Szybko okazało się, że samochód należy do policjanta czerskiego komisariatu. Zniknął Wiadomo, że auto jechało od strony Czerska. Zjechało na pobocze. Jechało jeszcze kilkaset metrów. Jakimś cudem nie uderzyło w barierkę mostu. Z impetem wpadło do wody. Ratownicy znaleźli samochód pod mostem. Szybko zarządzono poszukiwania kierowcy, bo ten zniknął. Czterdziestu strażaków i policjantów szukało mężczyzny kilka godzin. Przeczesano spory kawałek kanału. Był pies tropiący i łódka. Poszukiwania zakończyły się fiaskiem. Przyszedł sam Na drugi dzień rano policjant sam zgłosił się na czerskim posterunku. Mówił, że był w szoku i poszedł do domu. Gdy doszedł do siebie, to postanowił się zgłosić. Badanie alkomatem w kilka godzin po kolizji wykazało, że mężczyzna jest trzeźwy. Sprawą zajęła się jednak prokuratura. Umorzenie Śledczy uznali, że w całej sprawie brakuje znamion czynu zabronionego. Prokuratura przyjęła, że funkcjonariusz w chwili kiedy prowadził auto był trzeźwy. Śledczy są też przekonani, że policjant jechał sam. Nikt nie doznał więc obrażeń, a ucieczka z miejsca zdarzenia jest karana tylko wtedy, gdy w wypadku są osoby poszkodowane. Prokuratura dopatrzyła się jedynie przewinienia polegającego na nieostrożnej jeździe. Konsekwencje wobec policjanta może jednak wyciągnąć jeszcze komendant chojnickiej policji. Prokuratura przesłała komendantowi materiały, żeby ten rozważył ewentualne ukaranie funkcjonariusza. Zdecydują w Czersku Z chojnickiej komendy sprawa została przekazana do czerskiego komisariatu. Postępowania mandatowego najprawdopodobniej już nie będzie, bo minął termin na wszczęcie. Komendant komisariatu w Czersku może złożyć jedynie wniosek o ukaranie do sądu grodzkiego. Autor: Michał Rytlewski